Przejdź do zawartości

Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

la, który teraz należał do Proboszcza, i słuchając z podziwem ubarwionych zmyślonemi szczegółami opowiadań marynarza o obcych krajach.
W porównaniu z prostymi wyczerpanymi pracą rybakami, lub dawnymi towarzyszami, z którymi wyładowywał towary, Tonet wyglądał jak arystokrata ze swoją delikatną ciemną cerą, z podkręconemi wąsikami, z utrzymanemi w czystości rękami, z przedziałkiem w lśniących, gładko uczesanych włosach, z kędziorami wyglądającemi z pod jedwabnego beretu.
Tona była zadowolona ze swego syna. Lubił wprawdzie jak i dawniej próżnować, lecz widać było we wszystkiem, że nabył na statku umiejętności życia. Surowa dyscyplina wojskowa dała mu ogładę zewnętrzną, mimo że w gruncie rzeczy pozostał ten sam. Pijąc i teraz, nie upijał się jak dawniej, będąc zaś bardziej jeszcze nawet zuchowatym, unikał wszelkich awantur, wreszcie nie dążąc już do zrealizowania nierozsądnych kaprysów, pragnął poprostu zadowolenia egoizmu własnego.
Nie stanowiło mu trudności zadośćuczynienie życzeniom matki. Ożenić się z Rosario? Doskonale! Tak dobra dziewczyna w zupełności się nadawała na żonę. Zresztą posiadała sumkę, która mogłaby się pomnożyć znacznie w rękach osoby umiejącej pokierować sprawami.