Przejdź do zawartości

Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści wbije przed drzwiami domu maszt tak wielki, jaki tylko można będzie znaleźć, aby u jego szczytu rozwieszać potem schnące sieci.
— Czy wiecie, moi państwo? Proboszcz buduje barkę i piękna Dolores, zostawszy zamożną właścicielką, będzie teraz sprzedawała na Targu własną rybę.
Mieszkanki dzielnicy, opowiadając sobie o tem nawzajem w chwili przechodzenia przez kanał gazowni, zbliżały się ciekawie do szopy, pełnej robotników, by spojrzeć z pewną zazdrością na Proboszcza, który z cygarem w ustach spędzał dzień cały przy cieślach piłujących i tnących żółte, świeże i żywiczne deski, jedne proste i grube, inne zgięte i cienkie na budowę nowej barki.
Pracowano z całym spokojem, bez pośpiechu, bez pomyłek w planie. Nic przecie nie nagliło. Pascualo pragnął jednego tylko: aby jego barka była najlepszą w Cabanal.
Oddał się duszą i ciałem owej budowie, gdy tymczasem brat jego, Tonet, otrzymawszy od dobrego Proboszcza największą, jaka tylko była możliwa, sumę za wzięcie udziału w wyprawie, spędzał czas bardzo rozkosznie.
W starej ruderze, w której mieszkał z Rosario, darząc ją niezadowoleniem, szorstkością i cięgami, nie widać było wcale polepszenia dobrobytu po szczęśliwie odbytej wyprawie. Biedna