Przejdź do zawartości

Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Proboszcz częstował. Nie żałował pieniędzy, byłoby więc mu przykro, gdyby tam znalazł się ktoś, ktoby nie pił aż do utraty przytomności. To nic, że później, około północy, będzie pochrząkiwał jak wieprz, leżąc na piasku, gdy będą go zabierali z brzegu do domu.