Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

królowie tworzyli flotę, składała się ona z trzech eskadr: katalońskiej, majorkańskiej i walenckiej. Stocznie walenckie głośne były dzięki statkom, przez nie wybudowanym. Stamtad to pochodziły najlepsze hiszpańskie okręty. „Galera genueńska a okręt kataloński“ miały być, zdaniem średniowiecznych żeglarzy, „nec plus ultra“ w zakresie budownictwa morskiego.
Od brzegów aragońskich aż po krańce morza Czarnego całe morze Śródziemne roiło się od statków floty katalońskiej...
I w porywach entuzjazmu sekretarz kreślił Ulisesowi dzieje walk pomiędzy Katalończvkami a Genueńczykami, by wreszcie dotrzeć do opowieści o słynnej wyprawie Katalończyków i Ara- gończyków do Konstantynopola.
Dońa Cristina jednak spieszyła się z powrotem do męża, by mu znów dać możność, roskoszowania się tem uczuciem dobrobytu, jakie daje dom dobrze rządzony. Wyrwała więc znów Ulisesa z owego nadbrzeżnego życia.
Przez szereg lat chłopiec z mórz widywał tylko zatokę walencką. Notarjusz wynajdywał przeróżne pozory, by doktorowi uniemożliwić zabranie do siebie bratanka.
Tryton kilkakrotnie przyjeżdżał do Walencji. Począł on żywić iście ojcowskie uczucia dla chłopca i, wytrącony z równowagi życiowej wskutek jego braku, narażał się na najrozmaitsze przykrości i niebezpieczeństwa tych lądowych wycieczek.
W czasie rozmów z Labarta o przyszłości Ulisesa przybierali obaj miny wspaniałomyślnych regentów, którym powierzono wychowanie książątka. Zdawało się, jakgdyby chłopiec do nich raczej niż do ojca należał. W czasie pobytu lekarza w mieście rozmowy poobiednie toczyły się jedynie dokoła studjów Ulisesa i jego przyszłych losów.