Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 288 —

na nim sprawiła wiadomość, Kwackiego.
Ogarek trącił Porwisza w bok szablą, i zapytał znacząco:
— Mości wachmistrzu! mości wachmistrzu!.... Czy Waćpan tak muchy łapiesz?
— Ot... przypomniało mi się coś... — tłómaczył się zawstydzony Porwisz. — Deresz mi się przypomniał!
— O czemże my to mówili, Kwacki? — mówił dalej Ogarek — aha! coś krzyczało, powiadasz.... Kobiety czasem krzyczą, dzieci także, nic szczególnego. A więcej nic ci nie utkwiło w pamięci? W samym środku domu nic nie uważałeś szczególnego?
— Albo ja tam był kiedy? — odparł Kwacki — mnie tam nie wolno ani nosa pokazać. Tam zawsze zamknięto, zabito, zagwożdżono.... Ja w dzień jestem w saletrzarni, a w nocy śpię w drewnianej budzie przy parkanie. Ale prawda! ot nie przyszło mi na myśl. Wczoraj byłem w lochach, bo trzeba ci wiedzieć, że pod domostwem Arona i pod saletrzarnią są lochy wielkie, w których leży saletra i proch, bo Aron