Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 296 —

dziesz nigdy ceugwartem! Pomyśl-no jeszcze, posusz głowę, to ci nie zrobi różnicy; suchszym i chudszym już nie będziesz nigdy, braciszku.
— Objaśnij nam tylko dobrze rozkład domostwa, daj najpotrzebniejsze szczegóły; o roncie ja już sam pomyślę... — dodał Fogelwander.
— Zobaczę, czy się da co zrobić — rzekł po namyśle Kwacki — — proszę tylko o trochę czasu. Do wieczoru daleko, wrócę do domu, rozejrzę się dobrze, a przed wieczorem jeszcze przyjdę z raportem.
— A jak zdradzisz! — rzekł stanowczo Fogelwander — pamiętaj — pamiętaj, że ci nie pomoże ani Aron, ani Szachin, ani pan komendant Seewald, i czeka cię kula od jednego z nas trzech!
— I nie zostaniesz nigdy cengwartem w Kamieńcu, i złapią cię, i pójdziesz przez rózgi, albo zginiesz nędznie na śmiecisku u twego pana Arona! — dodał Ogarek.