Przejdź do zawartości

Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się swojém urządzeniem do zagranicznych kąpieli, może ściągać corocznie do siebie roje gości szukających czy zdrowia, czy odetchnienia świéżém powietrzem czy zabawy, a jednak na pierwsze wejrzenie w gromadkach osób siedzących po ławkach, na chodnikach, przed domami czy przechadzających się czuć jakieś znudzenie, znać, ilu tu każdy ma czasu do zbytku. Po czytającym gazetę poznać, że ją przeczyta od deski do deski, aby tylko zabić trochę tak innym drogiego czasu. Najsposobniejsze to pole u wód do zawiązywania znajomości i stósunków, z których nieraz zbierają się owoce. Gdybyśmy tylko kiedy mogli się pozbyć przestarzałych form etykiety, wieleby nam z tém lepiéj było. Koteryjność, która nas swobody pozbawia, dzieli nas na kółka i kółeczka, do czego pobudką bywa nietylko kastowość naszego społeczeństwa, ale i próżność i chełpienie się ze znaczenia lub z zamożności, często nawet sztucznie podtrzymywanéj. W tym względzie płeć piękna przoduje, bo sąsiedzi się oceniają według tonu jaki sobie kto nadać umie, a sąsiadki według ilości i jakości sukien i różnych drobiazgów.
Nie było chwili do stracenia; zaledwie pobieżnie mogliśmy się obejrzeć po Krynicy, zaczerpnąć zdroju i daléj w drogę; była zaś już 4 godz. z południa. Petryk zaciął konie, zrobiwszy krzyż przed niemi, wózek się z nami potoczył szybko wzdłuż szeregu domów zdrojowych, koło łazienek, restauracji, potém daléj koło staréj cerkwi. Nowy kościół unicki widać było z pośród rusztowań, bo dotąd nie skończony. Początek Krynicy sięga r. 1547, gdy biskup krakowski, Samuel Maciejo-