Przejdź do zawartości

Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
82

Trzecia, nucąc jakąś śpiewkę,
Oknem spoglądała:       8

„Patrzcie, jadą! a czy wiecie,
„Że to chłopcy jak pokusa?!
„Przecież niema w całym świecie
„Nad mego Krakusa!“       12

— „Co tam Krakus — rzekła druga —
„Niema jak mój Ułan biały!
„Z nich Ojczyźnie to posługa,
„Ich wielbi kraj cały!“ —       16

Trzecia rzekła: — „ja nie ganię
Waszych miłych bohaterów;
Lecz mi wolno, moje Panie!
Pochwalić Saperów[1].“ —       20

— „Owa! Saper! — wielkie dziwo!
„Wszakże Saper, to piechota;
„Kiedy Ułan jedzie niwą,
„On lizie do błota!“ —       24

— „Czy tak? — proszę? — nie koniecznie!
Ale wreszcie siostrze wierzę:
Gdzie Sapery, tam niegrzecznie[2],
Bo tam kula bierze.       28

Dwudziestego dziewiątego[3]
Nie widziano waszych wcale,
A mój był u Konstantego,
I przy arsenale[4]!!“ —       32


  1. w. 20 sapery, oddział wojskowy dla sypania bateryj, stawiania mostów, torowania dróg i t. p.
  2. w. 27 niegrzecznie, tu tyle co niebezpiecznie.
  3. w. 29 dzień wybuchu powstania listopadowego.
  4. w. 31—2 u Konstantego, t. j. brał udział w napadzie na Belweder, a potem przy Arsenale, po którego zdobyciu rozdano broń powstańcom.