Przejdź do zawartości

Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jam to przeczuwał, lecz buntownikami
Nazwano wtedy nas i zbezczeszczono,
A teraz płynie krew.
RYCERZ.   Piaście, twe łono
Niech już zapomni krzywd! Co zamyślacie?
PIAST.   Milczymy.
RYCERZ.   Milcząc więc rozszarpać dacie
Ziemie i rody, zrośnięte od wieku?
Gdzie twój Ziemowit?
PIAST.   Rycerski człowieku,
Więcej to boli mnie, niż was; wy, pany,
Porozbieracie i grody i łany —
Słońce czy burza grzmi, wy zawsze cali.
Na nas, nie na was, wszystko złe się wali.
A, chrońcie bogi! gdyby obcy wkroczył,
Toby was nie tknął, leczby się obroczył
Krwią kmieci, jak to na Zaodrzu było.
Wszystkie pioruny na chatę pochyłą —
Wszystkie zamiecie, grady, niepogody
Biją w nas. Patrzcie! Dumni wojewody
Nie zapytali się nawet o kmieci.
RYCERZ.   Więc obojętnieć, że się kraj rozleci?
PIAST.   Rycerzu, wracaj szczęśliwie do Brony.
Powiedz staremu, że go z tamtej strony
Jeziora czekam dziś wieczór.
RYCERZ.   Wy sami?
PIAST.   Ja sam. Cóż, Żóraw ze Zaodrzanami
Trzyma się króla?
RYCERZ.   Trzyma, lecz w rozpaczy.
Ś. METODY.   Biedny wygnaniec. (Do Dyakona).
Pójdźmy do tułaczy.
Im tam potrzeba serca i pociechy.
PIAST.   Idź i przyprowadź go do mojej strzechy.

(Ś. Metody, Dyakon i Rycerz odchodzą).