Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak gdy w bujnéj pasiece pszczółki złotogware
Całoletnim plon słodki zbierając starunkiem,
Gdy już prawie pod jesień spichrze lipko-jare
Wytłoczonym z łupieży łąk napełnią trunkiem,

Niespodziewny ożogiem smolnym bartnik zmaca;
Leci co żywo z ula gospodarz i dziatki,
Idzie w niwecz łożona rąk tysiącznych praca,
A kto inny pożera frasowne dostatki.

Cóż za dziw, że, jak plecie wiek ów w baśnie płodny,
Gdy storęczny wielkolud z równemi potwory,
Spisek na jasne bogi zrobiwszy niegodny,
Aż w górne trzaskał dębem rygle i zawory,

Strwożona dzikim gwałtem cna niebianów rada,
W różne się przemykała postawy z popłochu:
Ów capem został w trzodzie, ten cielcem ze stada,
Tamten w swoim pierzysku dyszał gdzieś w maclochu.

Ledwo gomonny bęben, a dzwon ryknął z wieży,
Że się do bram parnaskich groźny Wulkan zbliża,
Kalliope w pokrzywy, Klio w krzaki bieży,
Rani stopki po głogach Melpomena chyża.

Co jéj pierwéj nie tknęła dłoń uczonéj ręki,
Prócz szkiełek gwiazdołownych, lub cytry Marona,
Tłucze dachy oskardem, rozrywa osęki,
Erato grubym kopciem zewsząd oczerniona.

I mój myślał Apollo już koło ucieczki,
Zaniechawszy i łuku i słowiańskiéj liry,
By mu łaskawy Bachus z swéj przytułek beczki
Nie zdarzył, wsadziwszy go ze swemi papiéry.

W takim nowy Dyogen[1], gdy doń gromca Meda
Przyszedł, siedziałem gmachu; kiedyś i o drobnéj
Cząstce twych sług, o królu! jakiego nam nie da
Wiek ojca, pamiętając, cieszył dom żałobny.

  1. Wzmianka tu o owéj beczce, w któréj autor miał wszytkie swoje papiery złożone, a z którą umykając od pożaru, obalił się i piersi sobie mocno naruszył.