Przejdź do zawartości

Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawdziwą uciechą, a w krótkiém odetchnieniu, ile mi go od potrzebnéj pracy zostaje, biegnę do téj świętéj roskoszy. We wszystkich tych przedmiotach, które przebiegam przy świetle twéj rady, nie znajduję dla méj duszy bespiecznego miejsca, jedynie w tobie samym; w tobie tylko rozproszone władze méj istoty zgromadzić się powinny, aby zawsze w całéj zupełności zostawały. Wzniecasz niekiedy w mojém sercu bardzo nadzwyczajne uczucie i nieopowiedzianą słodycz, która jeżeliby we mnie udoskonaliła się zupełnie i utrwaliła, byłoby to nie wiem czém, aleby ziemskiém nie było życiem. Lecz upadam znowu pod moich kajdan ciężarem, a codzień zwyczajnych rzeczy potok wlecze mnie za sobą; silnie jestem związany i rzewnie płaczę, a łzy moje więzów moich nie rozwalniają. Brzemie nałogu przygniata mnie aż do gruntu! Gdzie być mogę, tam nie chcę, a gdzie chcę, tam być nie mogę; owóż tu i owdziem nieszczęśliwy.




ROZDZIAŁ XLI.
Co go od Boga oddalało.

Uznałem tedy w potrójnéj pożądliwości źródło grzéchowych chorób moich, zaczém wzywałem twéj prawicy by mnie uzdrowiła. Widziałem zranioném sercem jasność twéj chwały, a jéj blaskiem olśniony, rzekłem: któż dosiągnąć zdoła swym wźrokiem aż ku tobie? daleko odrzucony zostałem od jasności twojego oblicza. Ty jesteś wieczną prawdą, która wszystkim rzeczom przywodzi. Niesyte łakomstwo moje nie chciało cię utracić, ale chciało z tobą razem posiadać i kłamstwo, tak właśnie jako i kłamca nie chce tak zupełnie mówić fałszu, iżby sam nie wiedział, co to jest prawda. Przeto utraciłem cię bo nie chcesz być razem z kłamstwem posiadany.