Przejdź do zawartości

Strona:X de Montépin Marta.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wiem, że są jasnowidzące bardzo prawdomówne, przynajmniej tak mówią ludzie. Ale może się taka zdarzy jedna na dziesięć tysięcy i zapewne nie znajdziesz pani takiej ani w Saint-Cloud ani w Neuilly.
— Ja jednak spróbuję i bądź cobądź poradzę się jasnowidzącej, bo zdaje mi się, że gdybym tego nie uczyniła, zawiniłabym. Zresztą cóż ja ryzykuję? Co najwyżej mieć będę zawód. To nic!
— Masz pani słuszność. Jutro poszukamy jasnowidzącą.
Przybyli do Saint Ouen.

V.

Oddawna już pani Aubin, Marja oraz inne służące restauracji oczekiwały niewidomej.
Weronika, pomimo wielkich cierpień, jakich doznała i jakie jeszcze przewidywała, doświadczała głębokiej radości, widząc się otoczoną temi zacnemi sercami.
Na wieczór przygotowano dla Weroniki powitalną wieczerzę. Przedewszystkiem zaś umieszczono panią Sollier i Martę w skromnem mieszkanku, dokąd Magloire przeniósł rzeczy z dawnego pawilonu odźwiernej.
— Mój drogi Magloire, rzekła do niego, biorąc go za rękę, nie znajdę nigdy dość słów do okazania ci wdzięczności, jaką mam dla ciebie w mem sercu.
— Wdzięczności! przerwał dawny żołnierz marynarki, a to z powodu czego, pani Sollier?
— Z powodu czego? zawołała Weronika. Więc to nic nie znaczą starania, któremi mnie otaczasz, czuwając jak ojciec nad córką mej biednej Germany. Gdyby