Przejdź do zawartości

Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
39
Poseł-męczennik.

okrzyków ludu powoli sunął się na swoim rydwanie zwycięzkim...
W samym środku sali zatrzymał się i twarz do króla zwrócił, jakby jeszcze chciał coś mówić do niego.
Wrzawa podniosła się znowu w izbie. Zaczęto znowu domagać się jego wyjścia.
Podhorski śmiało wraca się i idzie do króla.
Król surowym głosem zawołał:
— Wychodź że waćpan! król każe panu wyjść!
Na te słowa wyrzeczone od tronu, przez najwyższą władzę narodu — wychodzi Podhorski.
W przedsionku wita go znowu tłum hajduków i służby pogardliwem szemraniem.
Podhorski z dumą męczennika kroczy śród rzeszy.
Tymczasem w izbie obradnej trwa dalej walka. Widomy naczelnik stronnictwa został wywołany, ale został tułów, który dalej prowadzi walkę rozpoczętą.
Miączyński, Józefowicz, Kossakowski, Drewnowski żądają czytania projektu wypędzonego posła wołyńskiego; — Kimbar, Godaczewski, Karski i inni wołają, że na to nie przystaną. A Skarżyński pyta: Jeżeli autor miejsca tu nie ma, czyż może mieć je dzieło jego?...
Poseł inflandzki Manuzi oznajmia, że godzina dziesiąta, a według ustawy po godzinie ósmej głosować nie wolno. Zresztą, pyta się poseł, któżby bez bezczelności mógł głosować na projekt, którego autor z izby został wywołanym.
Nie mogąc burzy inaczej zażegnać, — solwował król sesyą.