Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przedstawieniu pokaże co umie, a umie, owszem, dużo; rutyna; spec od polonusów —): ...Sally... widziałem ciebie, jak z zakasanymi po łokieć rękoma mięsiłaś czarne ciasto, a kiedy wszedłem do kuchni, schowałaś ręce i podałaś się cała ku mnie różaną i liliową twarzyczką, abym ciebie pocałował — zawsze pamiętam tę scenę. — Dlaczego ty klękasz przede mną? — nie lubię tych oznak teatralnych... Sally, dlaczego ty klękasz przede mną?...
Sally: (— starsza aktorka, lecz ona doskonale będzie wyglądała — tak się zrobić umie — powiekami trwożnie trzepie —):
. . . . . . .
Cyprjan nie słyszy ani słowa.
Wszystko się nagłe w mózgu odwróciło; podszewka; obraz dręczący zwrócony jest w tej chwili ku potylicy, jak malowidło oparte o ścianę, blejtramem ku pokojowi. — W ustach gorzko. — Jakiż niesmak z wszystkich momentów tego „pożycia“! — z tych poznań obowiązkowych całej rodziny — ojciec — matka — siostry — mężowie tych sióstr — — samo słowo „rodzina“ — w całym bałaganie współczesności unurzane jak kopystka w kloace -— mierzi, wzbudza abominację i wstęt! — „rodzina“ — rzygać się chce! — albo burdel usankcjonowany i pobłogosławiony, system utrzymański, albo nuda, zaduch, obrzydliwość. — Jakże to mógł znieść tę deprymującą jawność uprzywilejowaną wmówieniami! — — beznadziejne! — — „wszystkim bliskim mówię, żem jest twoja żona, i żeś ty jest mój mąż“ — uśmiechał się wtedy i zacałował te bzdury — — lecz dziś!! — jak mógł! jak mógł! — — więc co? — wszystko na