Przejdź do zawartości

W głąb kalendarza niech wiodą imiona...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł W głąb kalendarza niech wiodą imiona...
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROK POLSKI
★ ★ ★


W głąb kalendarza niech wiodą imiona:
Adam w przedsionku, Zofia w ptasim gnieździe,
Barbara z diabłem w grudniowym Zajeździe.
Nad ziąbem trunków lokiem zamyślony.

Luty obróci kożuch rzek na wznak,
Czerwiec na szpadle sprowadzi dżdżownice,
Październik jabłka sypnie w kosze skrzypiec.
I znowu krok — i roku brak.

A gdzież się miłość w czasie zapodziewa,
Ta: już ostatnia. Jak wyblakły kontur
Na drzwiczkach sanek, na pieców polewach,
Zaścianek burzy w Zazdrostek zakątku.

Blady Lermontow myślał o niej tak
Łuskając z łupin zamszu pistolety.
Na wiorstę szlaku od ostatniej mety,
I jeden krok — i mety brak.

W głąb kalendarza niech prowadzą leśne
Runa paproci, siwe od naftalin,
Stwardniałe gruzy nie zerwanych malin,
Pazurki ptaków uświerkniętych we śnie...
Wargi kobiecej żelazisty smak,
I jeden rok — i roku brak.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.