Przejdź do zawartości

Zawód (Różycki, 1911)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Różycki
Tytuł Zawód
Pochodzenie Wybór poezyi
cykl Erotyki
Wydawca Towarzystwo Akc. S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1926
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ZAWÓD.
I.

Myślałem, że przyniesiesz w me komnaty mroczne,
Gdzie w pośród ścian umarłych drży jęk bólu głuchy,
Złote balsamy słońca i wiosen podmuchy,
Gwiezdnych, białych litanji szepty nadobłoczne.

Myślałem, że przy tobie, u twych nóg odpocznę,
Że rozerwę obłędnych majaczeń łańcuchy,
Odegnam precz od siebie wszystkie czarne duchy,
Co na kirach swych skrzydeł niosły mi wyroczne

Runy piekieł i cierpień doczesnych stygmaty!
Myślałem, że w me serca, bólem poszarpane,
Rzucisz ziarna nadziei i odrodzeń kwiaty,

Że z grobu mnie na szczyty podźwigniesz świetlane,
Skądbym, wpatrzony w złote niebieskie roztocze,
Mógł światu objawienia zwiastować prorocze.






II.

O, marne, czcze nadzieje! O, nikłe złudzenie!
Dziś przyszła do mej celi, ale na jej twarzy
Nie było złotych jutrzni — był smutek cmentarzy
I było jakieś wielkie, tęskne zamyślenie.

Przyszła cicho, owita w szare mgielne cienie,
Z jakichś dalekich, martwych przyszła wirydarzy
I przyniosła mi echa przekwitłych miraży,
Płacz zwiędłych liści, kwiatów zwarzonych westchnienie.

Przyszła cicho wśród nocy, deszczem rozełkanej,
I na piersi mej trwożnie położyła głowę,
A z oczu jej pociekły sznury łez perłowe...

I odtąd się zwiększyły wszystkie moje rany,
Bom wyczuł, że i ona ma w swej duszy ciemnie,
Że może nieszczęśliwszą trzykroć jest odemnie.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Różycki.