Przejdź do zawartości

Na ciężary i opresją chłopską w Polszcze

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Krzysztof Opaliński
Tytuł Na ciężary i opresją chłopską w Polszcze
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

KRZYSZTOF OPALIŃSKI.
NA CIĘŻARY I OPRESJĄ CHŁOPSKĄ W POLSZCZE.

Rozumiem, że Bóg Polski za nico nie karze
Więcej, jak za poddanych srogą opresyją
I gorzej, niż niewolą, — jakoby chłop nie był
Bliźnim nie tylko twoim, ale i człowiekiem!
Serce się oraz lęka, skóra drży, wspomniawszy
Na tę niewolą, która cięższa, niż pogańska.
A! dla Boga, Polacy! czyście oszaleli?
Wszytko dobro, dostatek, żywność, wszytkie zbiory
Z waszych macie poddanych; ich ręce was karmią:
Przecię się tak okrutnie z nimi obchodzicie?
Wielbłąd — tak powiadają — nad siły nie nosi
I, kiedy go najuczą, że przeładowanym
Być się poczuje, zaraz tamże się położy
I wstać nie chce. Opak tu: bo nad przyrodzone
I boskie prawa chłopek wytrzymać to musi,
Co mu pan na ramiona włoży, by miał zdyszeć!
Łają i kaznodzieje, łają spowiednicy,
Piekłem grożą; nic na tem! Sami to biskupi
Przez swoich ekonomów czynią i prałatów,
A bodaj i nie więcej! Ma szlachcic ubogi
Zasłonę, kiedy widzi, że przedniejszy grzeszą!
Naprzód, jakie ciężary w samych robociznach!

Gdzie bywało dwadzieścia kmieci albo więcej,
Tam ich ośm albo dziesięć, a przecię to zrobić
Każą dziesiąci, co ich dwadzieścia robiło!
Gdzie przedtem wychodziło ludzi po jednemu
Z domu, pótem i po dwu, po trzech i po czterech,
Gdzie dwa dni albo i trzy robili w tygodniu, —
Teraz nie mają czasem wolnego żadnego...
Rzeczesz: „Ale mam dziatki, mam i różne spezy!“
Wszytko to zły duch weźmie, i zbiory i ciebie
I dzieci; bo taki zbiór nie zwykł bywać trwały!
Nie wspominam zaś zdzierstwa, które z chłopów czynisz!
Ale spyta kto: „Jużeś wszytko wypowiedział?“
Stu gąb i stu języków — i to jeszcze mało —
Potrzeba by na słuszne chłopskich opresyji
Wyrażenie. Jeszcze main kilka ich powiedzieć.
Kiedy wojna nastąpi, a deszcz ustał w maju,
Czarownica przyczyną! Zdechł wół jeden, drugi,
Albo tam co z przychówków, — czarownice winą!
Każą tedy niewinną babę wziąć i męczyć,
Aż ich z piętnaście wyda! Ciągnie kat i pali,
Aż powie i powoła wszystkie, co ich we wsi;
A baba, dziw, że pana z panią nie powoła,
Którychby raczej spalić za to, że niewinnie
Męczyć i tracić każą swoich bez przyczyny!....
Ale azaż nowina i nie z tej przyczyny
Męczyć ludzi? Urzędnik da chłopa obiesić,
O czem nawet pan nie wie. Ale cóż wżdy zrobił?
Ukradłże co, czy zabił? jestże świadek jaki?
Żadna o głowę ludzką zwłoka nie jest długa:
Wżdy poczekaj i uczyń wprzód inkwizycyją!
„Na co inkwizycyją? Chłop to i poddany!“
— To poddany nie człowiek? — „Ej nie, daj mi pokój!
„Wiem, co czynię!“ Znajdzie się drugi, co piątnuje,
Co bije do umoru, co w tarasie zgnoi,
Co rózgami siec każe, jako dzieci w szkole,
Sędziwych i poczciwych starców, bez przyczyny!....

O, sroga opresyja, nigdzie nie widziana!
Chłopka takim przyciskać ciężarem, który to
Księdzu, Rzeczpospolitej, panu, żołnierzowi,
Urzędnikom, pisarzom, klechom, sługom pańskim,
Hajdukom i kozakom, dzieciom swym i żenie
Dawać musi ustawnie z ubogiego szpłachcia!....
I te-ć to opresyje onych dawnych wieków,
Po wypędzeniu Ryksy drapieżnej i z synem
Kazimirzem, sprawiły, że się wszytko było
Poddaństwo zbuntowało na swe własne pany...
Też ciężary Pawluków, Muchów, Nalewajków,
Buntowników i teraz krwawej nabawiły
Wojny i srogiej hańby ojczyznę, ha, mało,
Nie ostatniej już zguby, gdy Bóg to flagellum
Przez chłopy zesłał na nas, karząc oczywiście
Wprzód klęską i więzieniem hetmanów, a potem
Brzydką i desperacką ucieczką, nakoniec
Sromotnym i zelżywym pokojem ojczyznę!
Per quae bowiem quis peccat, per eadem
Także punitur. Doznaliśmy, ach! doznali tego!
Zamykam, jakom zaczął: że Bóg Polskę karze
Najwięcej za poddanych, ba, i karać będzie,
Jeżeli się, Polaku, nie obaczysz kiedy!

(1650.)[1]





  1. Na ciężary i opresją chłopską w Polszcze. Ze zbioru K. Opalińskiego: „Satyry albo przestrogi“. Bezwzględna prawdomówność i siła wyrazu chłoszcząca stanowią wartość tych satyr, pod względem poetyckim nierównych.
    Spezy — wydatki; inkwizycyą — śledztwo; taras — więzienie: szpłacheć — kawałek roli: po wypędzeniu Ryksy drapieżnej i t. p. — mowa o buntach chłopskich w czasie bezkrólewia po Mieszku II. (r. 1034): flagellum (łaciń.) bicz: Pawluków, Muchów, Nalewajków — przywódców zbuntowanych chłopów na Ukrainie w XVI i XVII wieku: ucieczką — mowa o ucieczce z pod Pilawiec (przed Tatarami, 1648): zelżywym pokojem — mowa o traktacie pokojowym z Turkami w Buczaczu w r. 1672: per quae quis peccat i t. d. — czem kto grzeszy, tem pokaran będzie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Krzysztof Opaliński.