Nierządem Polska stoi — nieźle ktoś powiedział;
Lecz drugi odpowiedział: że nierządem zginie!
Pan Bóg nas ma jak błaznów. I to prawdy blisko,
Że między ludźmi Polak jest Boże igrzysko.
Kiedyby nas wszechmocna Pańska nie trzymała
Ręka, jużbyśmy dawno rąk nieprzyjacielskich
Nie uszli, a, że przydam, i ostatniej zguby.
Ten nas trzyma, ten nas sam okrywa i szczyci.
Zgoła tak sobie z nami Bóg więc zwykł poczynać,
Jako który pan z błaznem. Gdy błazna opadną
Chłopięta, jeden go co raz uszczypnie, drugi go
Zakole gdzie najgorzej; błazen się opędza
I wrzeszczy, raz — drugi raz. Cierpliwie pan słucha.
Ale też, gdy chłopcy błazna nazbyt obracają
I nie dadzą wypocząć, pocznie wrzeszczeć, gębę
Aż po uszy rozdarłszy, że się też naprzykrzy
Panu onem wrzeszczeniem, dopieroć zawoła
Na chłopcy: Chłopcy, ciszej, długoż tego będzie!
A chłopcy w kierz, odbiega błazna i igrania.
Tak Pan Bóg czasem czeka, aż nieprzyjaciele
Dowoli się ucieszą, zewsząd obracając
Mizerną naszą Polskę. Dopiero, gdy nazbyt
Naprzykrzą się i onej i jemu samemu,
Zawoła: Ciszej, Turcy! ciszej, Tatarowie!
A Turcy w kierz i oraz inni bisurmańcy.
Opatrzność zgoła Boża nad nami Polaki:
Siłęć bowiem obrony mamy na granicach?
Kilka set mil kilka set ludzi bronić mają
I obronić, — a gdzież to podobieństwo kiedy?....
↑Na ogołocone ściany w obronę. Jedna z satyr Opalińskiego, odznaczająca się szczególnie oryginalnem ujęciem tematu, zaczepiająca nader śmiało ówczesne poglądy szlachty na położenie i losy Polski. W kierz — w krzaki.