Przejdź do zawartości

Strona:Charlotte Brontë - Dziwne losy Jane Eyre.pdf/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opowiadania, czy nie oddali od progu, nie zaspokoiwszy moich potrzeb?
Dotknęłam ręką wrzosów: suche były i jeszcze ciepłe od upału dnia letniego; na czystem niebie migotała dobrotliwie gwiazda. Natura wydała mi się dobrą, życzliwą; jak dziecko do matki garnęłam się do niej serdecznie: ona mi na dzisiaj udzieli przytułku... Miałam jeszcze kawałeczek chleba, resztę z kromki, którą, przejeżdżając przez jakieś miasto w południe, kupiłam za pozostałego mi pensa, ostatnią monetę. Widziałam dojrzałe jagody, błyszczące jak czarne perły tu i owdzie wśród wrzosów; zebrałam ich garstkę i zjadłam z chlebem. Zaspokoiłam narazie głód dokuczliwy, chociaż się nie nasyciłam tą ucztą pustelnika. Skończywszy, zmówiłam wieczorne pacierze i ułożyłam się do snu.
Pod granitowym złomem wrzosy były bujne i wysokie, zatonęłam w nich prawie w zupełności, a nakryta złożonym szalem, nie odczuwałam chłodu. Byłabym odpoczęła wygodnie i dobrze, gdyby ciężki smutek serca nie bronił mi zasnąć. A smutek ten skarżył się otwartą raną, wewnętrznie krwawiącą; drżał lękiem o pana Rochestera i o jego los; obżałowywał go żałosną litością; pragnął go nieustanną tęsknotą, a bezsilny, jak ptak o obu skrzydłach złamanych, trzepotał niemi w daremnych wysiłkach lecenia ku niemu.
Udręczona tą męką, uklękłam. Noc nadeszła, wzeszły gwiazdy. Wiemy, że Bóg jest wszędzie, ale z pewnością nigdy tak nie czujemy Jego obecności, jak, gdy patrząc na niebo, gdzie w milczącym biegu toczą się Jego światy, widzimy jasno Jego nieskończoność, wszechmoc, wszędyobecność. Klękłam, by pomodlić się za pana Rochestera. Pewna byłam, że Bóg, gdy zechce, ocali swe stworzenie. Źródło Życia to zarazem Zbawiciel dusz. Pan Rochester był bezpieczny, gdyż był w ręku Boga... Uspokojona przytuliłam się znowu do łona ziemi i niebawem we śnie zapomniałam o zgryzotach.
Ale nazajutrz rzeczywistość odsłoniła przede mną nagie oblicze. Już dawno ptaszki wyleciały z gniazdek, już dawno pszczoły uwijały się, zbierając miód z wrzo-