Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na mocy uchwały senatu? Kto kiedy przymuszał takaą groźbą senatora do stawienia się w tem kole? czy jest na nas inny środek przymusu prócz zastawu i winy pieniężnej? Gdyby wiedział jakie zdanie miałem otworzyć, pewnieby pofolgował nieco w tak surowem wezwaniu.
VI. Czy myślicie, senatorowie, że dałbym głos na to, coście pomimo woli waszej uchwalili, na ofiary cieniom zmarłego połączone z modłami do niego? na wprowadzenie praktyk bezbożnych? na ustanowienie modłów do umarłego? a ktemu do jakiego umarłego? nie wymieniam jego imienia. Choćby nim był L. Brutus, który i sam Rzym od panowania królów uwolnił, i potomkowi swemu w pięćset lat prawie podobny czyn z podobnem męztwem do wykonania przekazał; nie dałbym się jednak skłonić do oddawania zmarłemu człowiekowi czci należnej bogom nieśmiertelnym, i do zasyłania modłów publicznych do człowieka, który nawet nie ma grobu, gdzieby cieniom jego ofiary czyniono. Jabym w tym razie, senatorowie, tak głosował, iżbym mógł głosu mego bronić przeciw całemu ludowi Rzymskiemu, gdyby przypadły na Rzeczpospolitę ciężkie jakie plagi, jako to wojna, głód, morowe powietrze, z których jedne już nas dotykają, drugie nad karkami naszemi wiszą. Lecz oby bogowie nieśmiertelni przebaczyli to postanowienie i ludowi Rzymskiemu, który go nie pochwala, i senatowi, który nań niechętnie zezwolił!
O innych nieszczęściach Rzeczypospolitej wolnoli mówić? Mnie zawsze wolno, i wolno będzie bronić mej godności, śmiercią gardzić. Byleby mi tylko nie wzbroniono przystępu do tego miejsca, nie uchylę się od niebezpieczeństwa mówienia. Obym mógł był, senatorowie, przybyć tu na dzień pierwszy sierpnia, nie żeby obecność moja na co się przydała, lecz żeby nie powiedziano, jak się wtenczas zdarzyło, że jeden tylko znalazł się mąż konsularny godzien tego imienia, godzien Rzeczypospolitej. Jakże żałuję że ludzie obsypani największemi dobrodziejstwy ludu Rzymskiego nie poszli za chwalebnem zdaniem L. Pizona! Na toż nas lud Rzymski konsulami mianował, żebyśmy wyniesieni na najwyższy stopień dostojeństwa Rzeczpospolitę za nic mieli? Żaden z konsularnych nie tylko po L. Pizonie głosu nie podniósł, ale nawet nie dał znać twarzą, że się z nim zgadza. Co to za dobrowolna niewola? Mogła być kiedyś koniecznością nakazana. Nie wymagam też nadzwyczajnej niepodle-