Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzeba. Nigdym w tobie nic podłego, nic poziomego nie widział. Lubo czasem nas psują otaczające osoby, znam stałość twego charakteru. Dałyby nieba, żebyś był od podejrzeń, równie jak od winy wolny!
XIV. Tego się więcej obawiam, abyś nieświadomy prawdziwej drogi prowadzącej do sławy, nie myślał że jej dostąpisz, kiedy będziesz mógł więcej jeden niż wszyscy, i nie wolał aby cię bali się niż miłowali twoi spółobywatele. Jeżeli tak rozumiesz, nie znasz zupełnie drogi do sławy. Służyć dobrze ojczyźnie, być miłym swym ziomkom, odbierać od nich dowody miłości, szacunku, uwielbienia, oto sława. Ale być celem bojaźni, nienawiści, jestto zysk szkaradny obmierzły, wątły i przemijający. Nie widzimyż nawet w sztukach teatralnych, że tym co mówili: «Niech nienawidzą, byle się bali[1].» nigdy to na dobre nie wyszło? Obyś, Antoniuszu, dziada swego miał w pamięci, o którym tak często odemnie słyszałeś! Ażali myślisz że on chciałby zasłużyć na nieśmiertelność, gdyby mu przyszło dobijać się o nię postrachem i siłą oręża? Mąż ten w całem swem życiu największe szczęście na tem zakładał, aby był równy każdemu wolnością, przewyższał wszystkich powszechnym szacunkiem. Dla tego, że pominę dziada twego pomyślny bieg życia, wolałbym dzień jego ostatni, aczkolwiek okropny, niż całą potęgę L. Cynny, jego okrutnego mordercy[2].

Ale po co nakłaniać cię słowy? Jeżeli skon K. Cezara przekonać cię nie może, że lepiej gdy cię ludzie kochać, niż gdy cię bać się będą, nic nie sprawi, na nic się nie przyda czyjakolwiek mowa. Ci co mają Cezara za szczęśliwego, sami są nieszczęśliwi. Nikt nie jest szczęśliwym, kto tak żyje, że śmierć jego nie tylko może ujść bezkarnie, ale nawet przynieść największą sławę zabójcy. Daj się więc użyć, Antoniuszu, oglądaj się na swych przodków, i rządź tak Rzecząpospolitą, żeby spółobywatele twoi błogosławili dzień twego urodzenia, bez czego ani szczęśliwym, ani sławnym nikt być nie może.

  1. Słowa Atreusza w jednej z tragedyj poety Attiusza. Przywodzi je Cycero w dziele de Officiis, I, 28.
  2. Kiedy Mariusz powróciwszy z Afryki, wszedł z Cynną do Rzymu, M. Antoniusz zginął w sprawionej przez nich roku 87 rzezi. Głowa jego na mównicy wystawiona. Plutarch, Marius, 48. Cic. de Oratore, III, 3.