Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

otwiera mi pole. Chcesz bym cię od pacholęcia obejrzał? nie mam nic przeciw temu, i od początku zaczynam.
XVIII. Przypominasz sobie, że chodząc jeszcze w młodzieńczej sukni majątek strwoniłeś? Byłato, powiesz, wina ojca. Pozwalam na tę wymówkę pełną miłości synowskiej. Ale to już śmiałości twojej przypisać należy, żeś siadywał w czternastu pierwszych ławkach, kiedy prawo Roscyuszowe wyznaczyło oddzielne miejsce dla marnotrawców, choćby nawet zrządzeniem fortuny, nie z własnej winy majątek stracili[1]. Przywdziałeś suknią męzką, którąś zaraz na niewieścią zamienił. Naprzód powaby swoje za pewną summę, i to nie za ladajaką, każdemuś przedawał. Ale wnet Kurio[2] się nawinął, który cię odwiódł od nierządnego zarobku, i jakby ci dał szatę weselną, zawarł z tobą regularne małżeństwo. Żaden chłopiec kupiony dla nasycenia ohydnych chuci, nie był nigdy tak uległy panu, jak ty Kurionowi. Ileż to razy ojciec jego wypędził cię ze swego domu? ile razy stróżów postawił, żebyś w nim nogą nie postał? ale ty żądzą pobudzony, ponętą zysku zwabiony, w nocy przez dach się spuszczałeś. Tego nierządu rodzina Kuriona dłużej znieść nie mogła. Wiesz że o rzeczach dobrze mi znanych mówię. Przypomnij sobie kiedy ojciec Kurio w smutku pogrążony nie mógł się z łóżka ruszyć. Syn jego rzucił mi się do nóg, i polecając się mej pieczy ze łzami zaklinał bym cię przed ojcem jego bronił, jeśliby się u ciebie upominał o summę sześciu milionów sestercyów, którą był za ciebie zaręczył. Ten młodzieniec pałający miłością poprzysięgał, że nie mogąc znieść boleści rozstania się z tobą, woli pójść na wygnanie. Wtedym ja ukoił zmartwienie tej zkądinąd szczęśliwej rodziny, czyli raczej jego przyczynę zupełniem uchylił. Skłoniłem ojca do popłacenia długów synowskich, radząc żeby majątkiem własnym okupił młodzieńca dającego najpiękniejsze nadzieje, i żeby mu zarazem władzą i powagą ojcowską nie tylko obcowania, ale i widywania się z tobą zakazał. Pamiętając żem ja to sprawił, śmiałżebyś, gdybyś nie dufał w przemoc oręża, który wszędzie połyskujący widzimy, miotać na mnie te wszystkie obelgi?

XIX. Ale dajmy już pokój tym sprosnościom i wszeteczeństwom: są rzeczy, o których bez obrażenia uczciwości mówić niepodobna; i

  1. Obacz mowę za Mureną, 19, i notę 36.
  2. Obacz o nim notę 4 do tej mowy.