Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Ale ja ani się z nimi nie zgadzałem, ani z pierwszym wynalazca tych mniemań, s najwymowniejszym Platonem, którego Gorgiasa wtenczas w Atenach wraz z Charmadasem pilnie czytałem, i temu się w Platonie najwięcej dziwowałem, że wyśmiewając mowców, sam mi się największym mowcą okazał. Ale to jest w gruncie sprzeczką tylko o słowa, która już oddawna upodobała się biednym Grekom, wolącym waśnić się niżeli prawdy dochodzić.
Bo jeżeli kto ma tego za mowcę, który tylko w sądzie, do ludu, w senacie gładko mówić umie, to i takiemu musi koniecznie przyznać wiele wiadomości. Albowiem bez wielkiego doświadczenia we wszystkich sprawach publicznych, bez znajomości praw, ustaw, zwyczajów, bez poznania natury ludzi i ich obyczajów, w tych nawet pomniejszych sprawach nie potrafi biegle i umiejętnie mówić. Ale kto to poznał, bez czego najlichszej nawet sprawy dobrze bronić nie można, czego mu brakować będzie w wiadomości najważniejszych rzeczy? Jeżeli zaś mowca nie ma nic umieć, jedno porządnie, ozdobnie i okwicie mówić, jak tego, pytam, dokazać może bez wiadomości, której mu nie przyznajecie? bo niepodobna dobrze mówić bez gruntownego poznania rzeczy, o której się mówi.
Jeżeli tedy, jak mówią i jak mnie się zdaje, ów naturalny filozof, Deinokryt, pięknie się wysłowił, rzecz, o której traktował, należała do naturalnego filozofa, ale ozdoba słów za własność mowcy uważana być ma. Jeżeli Plato o rzeczach od sporów cywilnych najdalszych jak bóg mówił, na co ja przystaję, jeżeli także Arystoteles, Teofrastus i Karneades o filozofii wymownie, przyjemnie i ozdobnie pisali, rzecz ich dociekań może się odnieść do innych nauk, ale ich styl należy do tej sztuki, o której mówimy, i której poszukujemy. Wszak widzimy, że drudzy o tych samych przedmiotach sucho i jałowo rozprawiali, jak Chryzyppus, za bardzo bystrego miany, który jednak wymaganiom filozofii zadosyć uczynił, chociaż nie miał należącej do cudzej sztuki zdolności mówienia.

XII. Jakaż tu tedy zachodzi różnica? albo jak odróżnisz pełność i okwitość owych wymownych filozofów, których wymieniłem, od tych chudoby, którzy tej piękności i rozmaitości