Przejdź do zawartości

Strona:Epidemia.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przypuszczenia ― mniej lub więcej pewne hipotezy teoretyków, które w praktyce nie okazały się jeszcze niezawodnemi. Jutro lub pojutrze pojawią się nowe ― a i te upadną z zetknięciem się z rzeczywistością. Pytam się szanownych panów czy gmina ma być polem doświadczalnem dla rozmaitych wynalazków tego rodzaju, czy mamy prawo wydawać pieniądze aby się stało zadość marzeniom jakiegoś fantasty ― marzeniom niczem niepopartem, które tak prędko znikną, jak powstały. To jest moje najsilniejsze przekonanie (oklaski) chociaż sam jestem mężem nauki… (jeszcze większe)
Większość. Wybornie! bardzo dobrze!..
Doktor. Moi panowie! nasi ojcowie nie znali tych wszystkich nowoczesnych wynalazków, ― nic nie wiedzieli o bakcylach i szczepieniach ochronnych, nie znali żadnego serum, mikrobów, rad sanitarnych i kongresów medycznych, mieszkali w domach jakie były i pili wodę jaką mieli pod ręką ― do kąpiel nie wyjeżdżali ― w ogólności kąpali się bardzo rzadko ― a jednak byli zdrowi, tężsi jak my dzisiaj i szczęśliwsi o czem nas historya i tradycya pouczają dokładnie..
Większość. Doskonale ― wybornie!
Doktor. Ciągle do zanudzenia powtarzają nam „a Anglia“… Moi panowie! my nie żyjemy w Anglii ― Anglia co innego a Francya co innego… Co kraj to obyczaj ― a wiadomo, że każdy kraj ma swoją odrębną kulturę i swoje właściwości (poruszenie) my jesteśmy francuzami i francuzami pozostać pragniemy!
Większość. Niech żyje Francya!.
Doktor. Nie przeszkadzajmy przeto epidemii w jej naturalnym