Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podniosła upuszczonego słonia, pozbierała rozsypane czekoladki i usiadła, aby przeczekać atak.
— Co się stało? — zapytała łagodnie, kiedy łkania Henrjetty ustąpiły miejsca ciężkim westchnieniom.
— Mój ojciec ani razu nie przysłał mi srebrnych klamerek.
— On jest daleko w Meksyku — rzekła Inka, podsuwając jej pierwszą lepszą pociechę.
— On mi wogóle nigdy nic nie przysłał, on mnie nawet nie zna. Gdyby mnie spotkał na ulicy, nie poznałby mnie.
— O, tak, poznałby cię z pewnością — wyjechała Inka z wątpliwą pociechą — od czterech lat zupełnie się nie zmieniłaś.
— A gdyby mnie poznał toby mnie nie polubił. Nie jestem ładna. Moje sukienki są zawsze źle skrojone i —
Henrjetta znowu zaczęła płakać.
Inka przyglądała się jej przez chwilę w pełnem zamyślenia milczeniu, a potem powzięła nowe postanowienie. Wyciągnęła rękę i potrząsnęła Henrjettę silnie.
— Na miłość boską, przestań płakać. To właśnie z pewnością do wściekłości doprowadza