Przejdź do zawartości

Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiej wyprawie Iwaniackiej”, lecz po przejściach ostatnich miesięcy. Toć jeszcze latem chodzili samopas, ani im się śniło, że przechodzić będą przez próby ogniowe tak trudnych przedsięwzięć, groźnych przygód, że czekać ich będzie emocjonująca wspólna praca nad ową wystawą, a nade wszystko brała ich serca to oto przyjaźń, której dawniej nie znali, zrodzona ze wspólnych marzeń, wspólnych planów, wspólnej pracy, przygody i przeżyć.
Dlatego też popołudniami, gdy przed nimi gorzał w zachodzącem słońcu łańcuch Tatr, piękny aż do bólu w oczach i „kajsi na wnątrzu”, rozpoczynali długie rozhowory. Kogo nie interesowało, szedł na bok, reszta zaś — w trójkę, piątkę czy ósemkę — grzebała się przez zawiłości ich życia, tak samo przyjaźnie wspierając się jak pod Iwaniacką, tak samo buńczucznie drąc się za łby, jak niedawno w ,pogoni za lisem”.
O czem tam nie było! O „miłości i przyjaźni” gadali przez dwa wieczory, innym znów razem zwierzenia, a kiedy indziej o policji, bo Mietek do szkoły w Mostach Wielkich wybierał się, więc czy powinien, i jak to pogodzi z ich wspólnemi zasadami? O harcerskich sprawach mało — i tylko ich poruszył spotkany niedawno Przewodniczący Grażyński, o którym tak sprzeczce słyszeli opinie, a którego