Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wystąpił Nędza naprzód. Cały krwawy, od czapy po kerpce; z czerwonej ciupagi po toporzysku krew mu ciekła.
— Aleś to widzę z jatki przyszedł, rzeźniku! — zawołał wesoło król, jako był prędko skory do śmiechów.
Janosik czapką króla pozdrowił, nazad ją na głowę wdział, wsparł się na ciupadze i ręką w bok i rzekł:
— Jedźcie, panie królu, na gazdowstwo wasze!
— Człeku! Czapę ze łba! Do króla mówisz! — krzyknął biskup krakowski.
A któryś ze szlachty z orszaku wzburzonym głosem wrzasnął:
— Na kolana! Cham!
Z piorunami gniewu w oczach zwrócił się Jan Kazimierz za siebie, ale nim usta otworzyć zdołał, pogardliwie, a wyniośle Janosik odpowiedział:
— My oba do siebie i w capkach możemy mówić, bo my na przodku. A klękać to mie tylko przed Panem Bogiem uczyli w kościele.
Nie śmiał się nikt nic ozwać na gniew królewski, na twarzy Janowi Kazimierzowi widny, ksiądz biskup Gębicki zaś, aby zło zażegnać rzekł:
— Nim w Krakowie na Wawelu „Te Deum“ zaśpiewamy, tu „Ciebie Panie chwalimy“ zaśpiewajmy, a wy, chłopi, ziemskiemu swemu panu drogę przez trupy szwedzkie rozgrodźcie!
Wzięli się chłopi do roboty, Jan Kazimierz zaś Janosika pytał:
— Jakiej nagrody chcesz?
Janosik myślał chwilę, snać namyślał się, potem rzekł:
— Wytnijcie, królu, tego, co mi klękać przed wami kazał, w pysk.
— Może i to być! — zawołał wybuchając nieopatrznym śmiechem król. — A więcej czego chcesz?