Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JORDAN (sam.)

Jakie krwi morza w ludzkości dziedzinie!
Jeszcze z góry Golgoty ustawnie krew płynie.
— Tyle łez, jęków — czyż to ostatnie?
To, co szlachetne, niesie swoją głowę;
A tam ci życie spędzają jałowe,
Patrząc z pogardą na krew i łzy bratnie!
Tamci serca wydęli z nożem Abrahama
Broczą się we krwi i łzach swoich bliskich;
A ci, brzuchów wydętych, serc małych i niskich,
Ucztę wesołą ścielą dla Beljala!
Jedni i drudzy w wspólnej grzechu szacie:
Bo Bóg z niewinnej nie chciał krwi ofiary.
Ale że z serca nieśli Bogu dary,
Wypili nektar w męczeństwa zapłacie.
Choć nieszczęśliwi ale cnoty słudzy.
Oni umarli za to, że ci drudzy
Tak się wyparli człowieczeństwa znamion:
Bo gdyby wszystkie ramiona do ramion,
I do serc serca, i do duchów duchy,
Toby, ach! toby w chrześćjańskim świecie
Bliźniej miłości rozrosło sie kwiecie!
I świat w miłości spojony łańcuchy
Zrósłby się sercem!...