Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A młodzież rośnie patrzając na lasy.
Przodkiby swoich wnuków się wyparły!
Gad samolubstwa w piersi się rozplemił,
Zysk podły wszystkie umysły ociemił.
Gdybyż wiedzieli, że jeden umarły
Poniósł w grob z sobą, za czem się tak gonił?
Bodaj ku prawdzie wzrok się ich odsłonił!

PROT.

Poznał Pan Nowoherbski czasów niegodziwość.
Ach! jaka dobra jest to rzecz, poczciwość!
Gdybyż to dla nas więcej takich ludzi,
Jak ty, najlepszy z współobywateli!
Na samby widok nikczemni zmaleli,
Wszędzieby cnota kwitła jak na Żmudzi!

WYTCHLINSKI.

Pod taką prostą skromności osłoną
Jest Nowoherbski cnotliwych koroną!

NOWOHERBSKI.

To dobroć wasza więcej we mnie widzi.

ZBUTWIEŃSKI.

O, nikt się przyznać cnót ci nie powstydzi!

MARSZALEK ĆWIK.

Choć go nikt więcej odemnie nie kocha,
Lecz muszę wyznać, ze jest twardy trocha.

PROT.

Wszakże niezbędny jest to przymiot cnoty.