Przejdź do zawartości

Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Haszcze Dyrsjö ciągną się daleko. I zdawało się, że gęstnieją w miarę wzmagania się upału. Lasek był rzadki i mały, składały go brzózki górskie lub tu i owdzie stynka, na cal wysoka, to też cienia niemal ani śladu, a tymczasem słońce na niebie prażyło jak piec rozpalony do białości. War szedł od kamieni i ziemi — duszno było wszędzie.
Powietrze przypominało odwar, składający się z gorących powiewów. Zapach łąk, bydła, pięknych górskich kwiatów, mchu i gorącego wrzosu, żywicznych sosen i młodej, słodkiej brzeziny i ścian szałasu od słońca spieczonych, rozchodził się w koło i mieszał z sobą, snując się po haszczach, jak gdyby po stepie. A był tak mocny, że bił do głowy; stałem się ociężały i senny.
— A! — zawołał Olaguten, przeciągając się: — Co górskie powietrze, to górskie powietrze! — chociażby i prażyło — dodał i wciągał je pełną piersią.
Nie wtórowałem mu wcale, lecz mruknąłem: to mi powietrze górskie — niby tak bardzo orzeźwiające! hm... hm!
Spojrzał na mnie i skrzywił się lekko.