Przejdź do zawartości

Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tu głasnął Cielę łapą Wilk­‑Iskaryota.


Ach, jak słodką, miłą
Wydała się Cielęciu ta pierwsza pieszczota!
Nawet liźnięcie ukochanej matki
Nie sprawiło mu nigdy rozkoszy do tyla.

Wszelako niewiadomo, coby nastąpiło,
Gdyby zdala nie ryknął Wolec, trwogą zdjęty,
I kundlów ujadanie nie rosło co chwila,
A którym Wilk roztropny wnet pokazał pięty.


Wróciło Cielę
Z weselem w duszy tudzież z jakimś smętkiem
I drżeniem serca niepowszedniem, prędkiem,
W tkliwą zadumę twarz chowając, milczy
Nieutulone po pieszczocie wilczej.

Próżno mu Wolec przekładał uczenie,
Że kochać Wilka jest to — ogłupienie,
Rzecz wręcz szkodliwa dla dobra obory,
Że Wilk, jak każde mięsolubne zwierzę,