Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CHÓR:

Patrzcie, kto ten rycerz złowrogi —
umarły — któremu oczy świecą?
wichry z podziemia tu lecą —
Jezusowe idą wrogi!

MNISZKA-MIŁOŚĆ:

W grzechu z Tobą połączona
ukochałam to, co kona —
Kochanku mojego łona!
wolałam Twą nałożnicą
być — niźli w niebie Anhelicą!
miłość mi urzekła
duszę, co idzie do piekła.
Przy tym promiennym zewłoku
idę wdowa wśród mroku.
Z Tobą byłam szalejąca,
z Tobą w grobie będę śpiąca,
nie wrócę do Syjonu!
Zdejm krzyż ze mnie —
podziemnie
idźmy do Wielkiego Tronu!
Meteor w otchłań leci —
mój kochanku, Paraklecie!...
brzmią radośnie
kantyleny —
to są moje łzy i treny!
w piekielnej zakwitają wiośnie!

CHÓR:

Na wieki idą w ciemności
wyklętej przez Boga miłości: