Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla podziemnego zjednania
ginęli —
wpłynęli
na morze wygnania.

(Wtajemniczone otaczają R. Melodosa, jako Chrystusa).
ANODOS: (kobiety)

Wyjdźmy, o córy Syjonu —
nie płaczmy więcej Mocarza!
Salomon nie był tak w chwale —
jak wśród mogił wirydarza,
błyszczącym świeci krwawieniem
Ten — ukoronowany cieniem!
Mocarz, zwycięstwo dający,
choć nie w zwyciężcy rydwanie,
perłami krwawemi lśni...
W męczarń Oceanie
gasimy czarne pochodnie —
nasze miłoście i zbrodnie.
Dłuto rzeźbiarskie ma w ręce,
by światów zatwierdził nim prawo —
nie zimny topór liktora,
lecz rokicinę łzawą!
gdyż, ach — od rózgi z żelaza
powiększa tylko się skaza!
Szata nieuroczysta,
którą włożyli mu gbury:
zgrzebło niewolnika,
niema tu z morza purpury!
On rzekł: Jestem robak ziemny!
w głębinie zabarwił się ciemnej!
Dawnego Fatum niewolnicy