Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Chrystus pojawił się umarłym w grobie, własną śmiercią unicestwił zgon.
On zachowa chwałę Waszą, o święte Władztwo, na całą długość Waszych dni.
(Wszyscy razem powstają, kiedy Nikefora, siedzącego na tronie okrążyli trzykrotnie, nie mogąc owinąć w powijaki).
WSZYSCY: Oto rozbłysła gwiazda ranna, zasiadł na tronie Eus!
Rozdaje nam swym spojrzeniem promienie słońca! Śmierć blada Rossów i Saracenów — Nikefor Medon! Władcy Nikeforowi długich lat!
Narody, jego czcijcie, jego wielbijcie, jemu zginajcie szyje!
(potężnym okrzykiem)
Mnogie lata, mnogie lata, na mnogie lata!
(Prepozites daje znak milczenia).
BAZYLI EUNUCH: Najświętobliwszy Bazileus za zwykłą łaską Boga odparł hordy Rossów!!
B. NIKEFOR: Naród niechaj wie prawdę!
Hufce nasze były rozbite!
i nie wiem, jak objaśnić to nieznane we fizyce zdarzenie: kręgi ognia zaczęły uderzać w tłumy Warangów i Rossów. Kniaź Światłosław w burzy tych świateł odpłynął, hetman jego Swenold ma tu przybyć, prosząc o rozejm.
PATRYARCHA: Gotów jestem tych zatwardziałych pogan zwrócić na drogę Pokuty i Miłosierdzia!
LIUTPRAND: (do swych zbirów — ukazując na straże Waregów) Puklerze cienkie dość, włóczniami nędznemi ozdobni. Nikt niema złota ani gemm — prócz Nikefora, którego cesarskie ozdoby czynią jeszcze szpetniejszym!
OKRZYKI TŁUMU: Słońcu Niezwyciężonemu! Słońcu Niezwyciężonemu!