Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
wieczorem spoziera na błękitną podwójną a Łabędzia i tam będziemy mogli się spotykać....
B. ROMAN: (głośno) Napisz mi kaligraficznie traktat o sposobach pisania nic nie mówiącego!
RUMBAROPUL: Według kategoryj Arystotelesa jest ich 16 — według zaś nauki zabijania Węża Mądrości o wiele więcej: gdy się nie ma nic do powiedzenia, ale przełożeni to wynagradzają; gdy Filozofowie, Mystagodzy i Rapsodowie są, ale Pobożny jest od tego, aby ich nie było — gdy się nie jest od tego aby się było —
B. ROMAN: Czy niema między maglabitami nikogo, ktoby mię uwolnił od tej Pandory?
RUMBAROPUL: Idę spełnić pilnie Twe zlecenie, o najpobożniejszy Monarcho, tuląc nadzieję, że jeśli me pismo spodoba ci się — o bogobojny Despoto —
znajdę urząd Protobestiariosa, Pinkernesa, Chartofylaksa, referendariosa pros ta anankajja, a w pokorze mej choćby skribona kankellariosa lub nareszcie drobny urząd Demokratesa eunuchosa, peri ton offikion niektórych zabudowań —
CHOERINA: (pada na klęczki) Teraz, o Kosmokratorze, wszystko pojąłeś i wszystko mi przebaczysz!
B. ROMAN: Polieukcie, mnie zostaw sąd na tego robaka.
(ciszej)
Choerina, czynię cię naczelnikiem mych zabaw prywatnych.
PATRYARCHA: Czyich? Następco Konstantyna Wielkiego i świętej Heleny?
CHOERINA: Nie bądź ciekawy następco Teofilakta i jego klaczy!
PATRYARCHA: (rzucił się, lecz opanowuje) Władco