Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
B ROMAN: Wybaczcie mi, moje najmilsze siostry! na Anankę! nie wiem dlaczego tak być musi! Wypłacać będą wam podwójną pensyę —
KS. TEODORA: Wypłać nam wolność w monecie niefałszywej, człowieku na tronie, a zrzekniemy się ojcowskich skarbów, na których się lęie żmija.
PRZEORYSZA: Ubogie klasztory z wdzięcznością przyjmą, o Bazileusie, hojny Twój dar.
B. ROMAN: Dokądże idą?
PRZEORYSZA: Ta śliczna Zoe do klasztoru Myreleon, dobra Agata do klasztoru Antiocha —
KS. TEODORA: Pałace skonfiskowane dawnych magnatów, ubryzgane krwią!
D. HELENA: Rozdzielają nas — co za bezmiar okrucieństwa!
(do Przeoryszy)
Nienawidzisz Teofanu, a słuchasz jej rozkazów!
PRZEORYSZA: Oddaję cesarzom co jest cesarskiego...
KS. ANNA: (rozdziera habit) Nie chcę tych brudnych łachmanów — westalki dawne przynajmniej chodziły czysto!
KS. ZOE: Mamy pościć cztery dni w tygodniu, a ja będę przez wszystkie dni na złość jadała mięso! — nawet w Wielki Piątek usmażymy sobie pieczeń i urządzimy tańce — mięsopust (śpiewa i płacze) La la la!
KS. TEODORA: Wytrwamy — z klasztoru wyjść można jeszcze na tron —
(do Teofanu)
lecz Ty z tronu oślizgniesz się po krwawym dywanie naszych łez — aż w klasztor piekieł!
CHÓR MNICHÓW: Życie Jezusa Pantokratora wschodz