Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Patryarcha zbliża się w kornym pochyleniu do Nikefora)
NIKEFOR: Rozkazują dać mi ślub zaraz.
PATRYARCHA: (cicho) Zbłąkany człowiecze, gubisz swą dusze! (głośno) Jesteś, Imperatorze, w pokrewieństwie chrztu z Bazilissą.
BAZYLI EUNUCH: Jest ktoś, co zaświadczy, ze tak nie jest.
PATRYARCHA: Oto pustelnik nawrocony — mów — wszakże złączyła ich woda?
CHOERINA: Jako żywo kąpali się w Bosforze. Ty do chrztu.
PATRYARCHA: (daje mu w twarz) Krzywoprzysiązco.
CHOERINA: Wrono dziobiąca! gdybym służył Twej mściwości — byłbym gorszy od Twego Pana, co za niewinne jabłko opluł ludzkości jej urodzenie.
(Tumult w armii)
KRZYKI: Precz z Patryarchą! mączy nam wodza! na miasto!
PATRYARCHA: (do Nikefora) Milczysz! nie mów nic, dusza Twa zbawiona będzie wbrew woli Twej. (Ciszej) Uczynimy Cię Imperatorem bez Teofany, ją do klasztoru wiecznie milczących — —
NIKEFOR: Jeżeli to jest mój sen — za ten wielki sen zamienię świat wasz w ruiny! Ja ogłoszę się Patryarchą. Do mnie, stratopedarchy!
PATRYARCHA: Zginę, jako męczennik. Najpiękniejszy dzień mego życia!
(Podchodzi starzec blisko stuletni w randze honorowej Cezara, ojciec Nikefora)
CEZAR FOKAS: (do syna) Niech umarli grzebią swoich umarłych w tym mieście zadżumionych! Weź kobietę