Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łudniowej Francyi. Moja matka bardzo jest uradowana z projektu swojej córki.
— Najzupełniej temu wierzę — pochwyciła Marta — W Besançon przywykliście państwo żyć razem a przynajmniej w jednem mieście, więc musicie się cieszyć, że na nowo tak będzie w Plassans... Czy pan wie, co należałoby zrobić?... Macie państwo dwa pokoje przy swojem mieszkaniu, które o ile przypuszczani stoją puste i zupełnie dla państwa zbyteczne... Więc możnaby je przygotować dla siostry pańskiej i dla męża. Oni nie mają dzieci.
— Nie, nie mają... Co prawda, myślałem przez chwilę, iż dobrzeby było spożytkować w ten sposób owe dwa pokoje stojącę pustkami. Ale zląkłem się, że może państwo wezmą nam za złe takie zaludnianie naszego mieszkania... państwo zapewne niechętnem okiem patrzą na podobną sprawę?...
— Doprawdy, posuwa pan delikatność aż do przesady... Cóż może nam szkodzić przyjazd pańskiej siostry i zamieszkanie jej pod naszym dachem? Najniezawodniej są oni równie spokojni ludzie jak państwo.
Zamilkła. Mouret bowiem ciągnął ją i szarpał za suknię. Najwyraźniej nie chciał, by rodzina księdza Faujas sprowadzała się do pustych pokojów na drugiem piętrze. Przypomniał sobie, co mówiła pani Faujas tak o zięciu jako też o rodzonej córce. Chcąc rzecz całą powstrzymać, rzekł uprzejmie: