Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/584

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na całą posadzkę. Zdawało się teraz Olimpii, że jest panią w całem znaczeniu tego wyraju. Dla tego też schodziła na dół do salonu w pantoflach i szlafroku, wydając rozkazy, mówiąc głośniej niż poprzednio. Wyszedłszy zaś ca miasto opowiadała kumoszkom:
— Ta biedna pani Mouret jest niezupełnie zdrowa, więc mnie ubłagała, bym się zajęła prowadzeniem domu. Muszę ją wyręczać nawet w interesach... Jest to dla mnie uciążliwe, lecz nie należy się usuwać, gdy jest okazya spełnienia dobrego uczynku.
Rzeczywiście Olimpia pozyskała całkowite zaufanie Marty, która ciągle będąc zmęczoną, jej powierzyła klucze od szaf i piwnicy, oraz pieniądze na załatwianie sprawunków. Przez jakiś czas Olimpia namyślała się, czy warto się postarać o wspólne stołowanie. Ale mąż jej odradził, mówiąc, że nie byliby dość swobodni, by jeść i pić, jak się im podoba. Musiałby dla przyzwoitości dolewać sobie wody do wina podczas obiadu, nie mogąc przytem zapraszać przyjaciół na czarną kawę z koniakiem. Przyznając mężowi słuszność, Olimpia postanowiła powtarzać to sobie, przynosząc na górę porcye deseru. Napełniała zarazem kieszenią cukrem, czem mogła, nawet niedopalonemi świecami. Uszyła sobie kilka olbrzymich płóciennych kieszeni, które przywiązywała pod spódnicą a wieczorem wyładowywała je przynajmniej przez kwadrans, kładąc zapasy do kufra lasowanego następnie pod łóżko.