Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
X.

Bywał on w bitwach — w niewoli bezbronnéj
Czuł blizkie męki śmierci nieuchronnéj;
Wykraczał, cierpiał, i jeszcze nie zgadnie
Czy to okucie z rąk jego opadnie:
Lecz nigdy bitwa, niewola, zgryzota,
Która nim kiedy miotała lub miota,
Żadne cierpienie w całéj swojéj sile,
Nie przeraziło, nie wstrząsło go tyle,
Jako ta plama, ta kropla zbrodnicza! —
W niéj zgasł mu urok pięknego oblicza. —
Widok krwi nieraz męztwo w nim zagrzewał,
Lecz gdy ją w boju, mężczyzna przelewał! —

XI.

„Stało się! — pójdźmy! — Porwał się był z trwogą.
Lecz już się stało! — kosztujesz mi drogo! —
Pójdźmy ztąd, pójdźmy! — nie tu czas na słowa! —
Patrz! dzień już świta — łódź czeka gotowa.
Kupione straże wnet za mną pośpieszą,
Wszyscy chcą z twoją połączyć się rzeszą. —
Czyn mój w wolniéjszéj uniewinnię porze,
Gdy już bezpieczni wypłyniem na morze.“ —

XII.

Klasnęła w dłonie: — skryci, niedalecy,
Wbiegli jéj słudzy — Murzyni i Grecy.