Przejdź do zawartości

Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czarny i długi, dodaje tym rysom ostrość i wcale niesympatycznie doń uprzedza; podbija jednak siłą.
Kazanie już od chwili zaczęte.
... Nie w zbytkach i obfitości wszelakiej będziesz pełnił obowiązki kapłana, ale jak on nasz Pasterz najświętszy, w ubóstwie i zaparciu wszystkiego dobra żyć będziesz. Bo i cóż nam po dobru ziemskiem, gdy ono na pożytek duszy naszej nie pójdzie? Tam gdzie zbytek, tam pycha, tam wszeteczeństwo, tam ohyda, tam zbrodnia. Łatwiej wielbłądowi przeleźć igielne ucho, niżeli bogaczowi dostać się do królestwa niebieskiego — mówi Pan. Precz więc z bogactwy i zbytkiem, które są Sodomą i Gomorą na świętej ziemi. — I tu trzasnął rękami, jak gdyby niemi rzucał skarby gdzieś między tłumy.
— Ubóstwo poślubia kapłan, ubóstwo, jak oni biedni rybacy w Palestynie. Ubóstwo, które jest puklerzem prawego kapłana.
Tu rozpiął suknie i pokazał gołe, pokryte włosami piersi.
— Ah! oh! ach! — wydobyło się z gardeł.
— Ni jemu brać za chrzty, śluby i pogrzeby, ni żadnych dziesięcin pobierać, ni w światowe polityki nos wściubiać. Wszystkie doczesności, wszystkie dobra ziemskie, wszystkie zaszczyty oddać panom stanu świeckiego.
Poruszenie wielkie w całej.