Wojna a zbrodnia/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leon Wachholz
Tytuł Wojna a zbrodnia
Podtytuł Studjum kryminologiczne
Pochodzenie Przegląd Współczesny, 1922, nr 3
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II

Celem rozwiązania zagadnienia drugiego, należałoby wszystkie przestępstwa, których ogólną liczbę za czas od r. 1913 do 1920 podałem poprzednio, rozdzielić na grupy wedle ich rodzaju. Możnaby tego dokonać tylko pracą zbiorową. W braku jej ograniczam się do rozpatrzenia tylko tych przestępstw z liczby ich ogólnej podanej poprzednio, przy których dochodzeniu było konieczne współdziałanie lekarzy-znawców. Do nich należą przypadki przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia, nadto także przypadki przestępstw innego rodzaju, w których zachodziła potrzeba badania stanu umysłowego ich sprawców. Stosunek liczbowy przestępstw, rozpatrywanych przy udziale lekarzy-znawców, do ogólnej ilości przestępstw, któremi się sąd zajmował, wykazuje, że pierwszy ich rodzaj w r. 1913 stanowił ¼ część ogólnej ich liczby, w r. 1914 — ⅕ w r. 1915 — ⅒, w r. 1916 — ⅕, w r. 1917 — ⅑, w r. 1918 — ⅟17, w r. 1919 — ⅟15, w r. 1920 — ⅟19.
Powyższe zestawienie wykazuje dowodnie, że częstość poszczególnych przestępstw doznała w latach wojennych wybitnej zmiany. Liczba dochodzeń, wymagających pomocy lekarza-znawcy, w niej przeważająca część dochodzeń w sprawach przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia, maleje stale od pierwszego roku wojny i to tak dalece, że gdy w r. 1913 ilość tych dochodzeń stanowiła ¼ część wszystkich dochodzeń karnych, to ilość ich w r. 1920 odpowiadała już ⅟19 części wszystkich dochodzeń. Tylko rok 1916 wykazuje ich znaczną, lecz przemijającą zwyżkę. Zmniejszenie się liczby przestępstw, rozpatrywanych z udziałem lekarzy-znawców, i stosunku tych przestępstw do ich liczby ogólnej nie tłumaczy wyłącznie tylko ta okoliczność, że z chwilą powołania pod broń znacznej części mężczyzn młodych, a więc i krewkich, musiała zmaleć liczba przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia. Ważniejszą przyczyną tego zmniejszenia się stosunku przestępstw przeciw zdrowiu i życiu do liczby ogólnej przestępstw, rozpatrywanych przez sąd, jest począwszy od r. 1917 szybkie i niezwykłe wzrastanie ilości przestępstw, których osądzenie nie wymagało udziału znawców lekarskich. Temi zaś przestępstwami są kradzież, rabunek, oszustwo i lichwa, słowem przestępstwa, które kierują się przeciw własności, a do których popełnienia nie jest tak bardzo potrzebna krew młoda i gorąca. Tak więc ze stwierdzonego ten zestawieniem malenia stosunku ilości przestępstw, rozpatrywanych z pomocą znawców lekarskich, do ogólnej ilości przestępstw, rozpatrywanych od r. 1917 przez sąd, wynika, że wśród długiego trwania wojny przestępstwa przeciw zdrowiu i życiu stały się rzadsze, zwłaszcza w stosunku do innych rodzajów przestępstw, z których przestępstwa przeciw własności, jak kradzież, rabunek, oszustwo i lichwa wzrosły bardzo znacznie liczbowo.
Zestawienie poszczególnych rodzajów przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia z czasu przedwojennego i śród- względnie powojennego wykazało uderzające różnice zachowania się ich częstości. Zestawienie to obejmuje zosobna przypadki rozmyślnych obrażeń ciała, śmierci gwałtownej (z wykluczeniem samobójstw), spędzeń płodu i zgwałceń. Otóż, co się tyczy obrażeń cielesnych, to ogólna ich częstość w miarę ubytku mężczyzn, powoływanych na front, maleje niemal z roku na rok w czasie trwania wojny, bo stanowi w stosunku do wszystkich przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia w tych latach 67 — 67 — 56 — 50 — 57 — 46 — 52 — 43%. Wyraźnie także z powodu ubytku młodych mężczyzn maleje częstość zgwałceń kobiety, a stosunek ich do wszystkich przestępstw przeciw bezpieczeństwu życia i zdrowia wyraża się w tym czasokresie odsetkami 4; 3; 1⋅6; 0⋅7; 0⋅8; 0⋅4; 1; 0⋅4%. Wzmaga się natomiast w latach wojennych częstość dochodzeń spędzenia płodu, które stanowią: 0⋅4 — 1⋅2 — 2 — 0⋅9 — 1⋅5 — 2⋅6 — 0⋅3 i 1⋅5% wszystkich przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia. Ten dość znaczny wzrost dochodzeń spędzenia płodu tłumaczy się obniżeniem się moralności kobiet, które zaszedłszy w ciążę pod nieobecność mężów swych, powołanych na front, starają się jej pozbyć przed ich powrotem. Częstość śmierci gwałtownej w stosunku do wszystkich przestępstw przeciw bezpieczeństwu zdrowia i życia zwiększa się znacznie i niemal stale w miarę trwania wojny, jak to wynika dowodnie z następujących odsetek za czas od 1913 do 1920: 7 — 6 — 10⋅7 — 8 — 10⋅8 — 14 — 16 — 8⋅8%. Z przypadków śmierci gwałtownej przypada na ofiary morderstwa 5 — 6 — 2⋅2 — 0 — 1⋅9 — 12⋅6 — 28⋅8 — 21⋅2%, na ofiary zabójstwa 12 — 8 — 17⋅7 — 4 — 5⋅8 — 6⋅3 — 9⋅2 i 8%, na ofiary wypadków 76 — 78 — 71 — 93 — 92 — 76 — 56 — 65⋅9%, wreszcie na ofiary dzieciobójstwa 2⋅5 — 6 — 6 — 6 — 2 — 0 — 1⋅5 — 2 — 2%. Zestawienie powyższe poucza więc, że odsetka morderstw w r. 1918 wzrosła dwu- i półkrotnie, w r. 1919 zaś bezmała sześciokrotnie w stosunku do odsetki tej z r. 1913. Natomiast odsetka zabójstw okazywała niemal stałą tendencję zniżkową, zaś odsetka śmierci wskutek wypadku wzrastała aż włącznie po rok 1917. Przyczyną wzrostu ostatniej odsetki aż po 1917 były nieostrożne jazdy samochodów wojskowych, nieostrożne obchodzenie się z bronią palną i nabojami wojennymi i oparzenia dzieci i starców, pozbawionych nadzoru i opieki domowej. Wreszcie odsetka dzieciobójstw i morderstw własnych dzieci wzrosła tylko w dwóch pierwszych latach wojny, być może pod wpływem troski matek o los własny i swych noworodków.
Klasycznym przykładem takiej zbrodni jest przypadek następujący: wczesną jesienią 1915 znaleziono z rana obok „Modrzejówki“ na polu zwłoki dziecka, jak później stwierdzono 1½ miesięcznego. Pies policyjny poprowadził komisję śledczą do jednej kawiarni, gdzie wykryto matkę dziecka w osobie pomywaczki, zajętej w kawiarni zaledwie od dnia poprzedniego. Sekcja wykazała uduszenie kłębem trawy, wepchniętym dziecku w gardło, śledztwo zaś ustaliło, że matka dziecka padła ofiarą zgwałcenia przez sołdata rosyjskiego w czasie inwazji. Przybywszy do szpitala w Krakowie na poród, żyła po wyjściu z szpitala ze swych dawniejszych oszczędności, nie mogła bowiem nigdzie znaleźć zarobku. Wkońcu przyjęto ją do kawiarni na pomywaczkę, lecz pod warunkiem pozbycia się dziecka. Ponieważ nie udało się jej oddać dziecka na wychowanie bez zapłaty uiszczonej z góry, dojrzała w jej umyśle myśl zbrodni, zaraz potem zrealizowana.
Z natury rzeczy wskazanem było rozpatrzyć bliżej przypadki śmierci gwałtownej wskutek postrzału z broni palnej. Wiadomo, że broni tej używa chętnie samobójca, że natomiast zbrodniarz używał jej w czasach przedwojennych wyjątkowo, albowiem, jak to słusznie podnosi H. Gross, broń palna jest głośną, a huk jest zdrajcą. U nas śmierć z postrzału, zadanego ręką zbrodniczą, należała w latach przedwojennych do rzadkości, a kazuistyka nasza z r. 1913 nie notuje ani jednego takiego przypadku.
Rok 1914 przynosi zmianę w tym względzie, gdyż przypadki śmierci z postrzału zbrodniczego stanowią już 30% wszystkich przypadków śmierci, zadanej ręką zbrodniarza. Jeden z tych przypadków zasługuje na wzmiankę jako przykład niewątpliwego wpływu wojny na zbrodnię. Wiktorja M., kucharka lat 39, o homoseksualnym popędzie płciowym, utrzymuje stosunek miłosny z 19-letnią Janiną S., pokojową. Ponieważ służbodawca ich obojga pragnął Janinę uczynić swą nałożnicą, w czem mu przeszkadzała obecność Wiktorji, przeto oddalił ją ze służby. Wiktorja odgraża się odtąd Janinie za jej rzekomą zdradę. Dnia 11.XII. 1914 przybywa z rana do mieszkania swego służbodawcy dawnego w chwili, kiedy tamże jest obecną sama Janina. Zastaje Janinę stojącą na stołku i nakręcającą zegar kuchenny. Celnym strzałem z rewolweru ugadza ją w skroń prawą, a gdy Janina padła po strzale na podłogę, wymierza drugi strzał w jej plecy.
Dwa lata następne (1915 i 1916) wolne są od przypadków postrzałów zbrodniczych, które od r. 1917 już się stale pojawiają, wynosząc w tymże roku 25%, w 1918 r. 37%, w 1919 r. 67.5%, w 1920 r. 57%. Zatem w trzech ostatnich latach wojny wzmożona znacznie w porównaniu z czasem przedwojennym ilość zbrodni morderstwa tem się zaznaczyła, że połowa jej z nadwyżką (54%) przypada na morderstwo, wykonane za pomocą broni palnej. Ta wielka częstość wyboru broni palnej do popełnienia zbrodni tłumaczy się aż nadto jasno wojną, w szczególności najwyższe jej nasilenie (67⋅5%) w r. 1919 upadkiem Austrji, chwilowym bezładem, z którego wracający do domu żołnierze korzystają, przynosząc z sobą broń i naboje. Energiczna zbiórka broni i nabojów na potrzeby wojny w r. 1920 wyraża się w opadnięciu odsetki zbrodniczych postrzałów na 57%. Wpływy powyższe znajdują też wyraz dobitny w zachowaniu się odsetki przypadków śmierci z postrzału wskutek nieostrożnego obchodzenia się z bronią. Odsetka ta wynosi od 1913 do 1920: 13 — 16 — 6 — 9 — 2 — 18 — 21 — 0% wszystkich przypadków śmierci wskutek wypadku nieszczęśliwego wogóle.
Wracając do zbrodni morderstwa, to stała się ona w końcu wojny nie tylko częstszą, lecz nabrała nadto niezwykle ponurego kolorytu przez to, że ofiarą jej padły w kilku przypadkach osoby ze sprawcą zbrodni najbliżej spokrewnione. I tak w grudniu 1918 matka zagrzewa swego syna słowami i rumem do zabicia własnego ojca, a jej męża. Zwłoki zabitego (postrzałem albo siekierą w czasie snu ofiary) zakopuje nazajutrz wraz z synem w stajni, następnie w rok późnej tj. w styczniu 1920, wykopują zbrodniarze zwłoki, odcinają im głowę, kończynę dolną prawą w górnej części uda, lewą zaś w kolanie, dalej całą kończynę górną prawą w stawie barkowym i kawałki te wynoszą w worku, rzucając je następnie do młynówki. Usunęli zaś zwłoki z pierwszego ich ukrycia dlatego, że zamierzyli sprzedać swą posiadłość. Badanie stanu umysłowego sprawców wypadło całkiem ujemnie; syn ofiary był stolarzem wiejskim, a uczęszczał przez 7 lat do szkół.
Dnia 21.X. 1920 Eugenja I., młoda dziewczyna, zabija swą matkę siekierą w piwnicy, wypróbowawszy poprzednio bez skutku rtęci i morfiny, celem pozbycia się matki. Nazajutrz po dokonaniu zbrodni, rąbie ciało ofiary na kawałki, układa je w koszu, wywozi w jasny dzień za miasto i porzuca kosz z zwłokami w polu noża cmentarzem miejskim. Stosunek córki do matki był niedobry, córka wychowywała się u krewnych i poznała dopiero swą matkę na krótki czas przed popełnieniem zbrodni. Badanie stanu umysłowego córki nie wykazało choroby umysłowej, wykluczającej poczytalność.
Dnia 8.II. 1920 zwabia Jan M. szwagra swego, żyjącego w niezgodzie ze swą zoną a siostrą Jana, do domu żony, obietnicą zapisania mu gruntu. W nocy, gdy zwabiony tym podstępem usnął, oblewa mu żona twarz wapnem, a brat rozbija mu głowę kołem tak, że śmierć następuje niezwłocznie.
Dnia 11. VII. 1920 umiera Jan B. nazajutrz po spożyciu podpłomyka, którym tak jego, jak i jego brata a swego męża, uraczyła Marja B. Śledztwem stwierdzono w posiadaniu Marji B. truciznę na szczury, zwaną „kapsem“, a zawierającą wedle wyniku badania chemicznego, trojący węglan barowy. Mąż zabójczym przypłacił spożycie mniejszego kawałka podpłomyka tylko krótkotrwałą chorobą. Motywem czynu jest występny stosunek zabójczyni, łączący ją z bratem przyrodnim męża w czasie, gdy mąż pozostawał w niewoli rosyjskiej. Nienawiść jej zwraca się głównie przeciw zmarłemu z otrucia bratu męża, Janowi, dlatego, że zdradził przed bratem jej wiarołomstwo.
Dnia 18. X. 1920 umiera po krótkiej chorobie Michał G. Do maja 1920 bawił on przez lata wojenne w Ameryce, dokąd się był udał za zarobkiem. W czasie wojny nawiązała żona jego stosunek miłosny z Stanisławem M. Źle wykonane sekcja zwłok i badania chemiczne wnętrzności udaremniły ekspertyzę stanowczą co do przyczyny śmierci w czasie rozprawy głównej. Wedle zeznań świadków miała obwiniona podawać denatowi potrawy zaprawione tartym ołowiem, octanem miedzi i odwarem z muchomorów.
Dnia 26. V. 1920 umiera Jan O., służący Jakóba S., po spożyciu klusek, któremi Janina S. uraczyła tak jego jak swego męża i troje pasierbów. Sekcją i badaniem chemicznem stwierdzono otrucie kapsem (węglanem barowym) jako przyczynę śmierci. Janina okradała swego męża i pasierbów a pragnęła się ich w końcu pozbyć zapomocą trucizny. Między Janiną, liczącą lat 25, a jej mężem zachodziła znaczna różnica wieku (26 lat).
Dnia 3. VIII. 1920 oblewa Katarzyna H. lat 21 wrzącą wodą górną połowę ciała śpiącego męża swego Michała, liczącego 75 lat! W pięć dni potem umiera Michał wskutek doznanego oparzenia. Motywem czynu jest chęć pozbycia się męża, który się źle obchodził z obwinioną. Badanie stanu umysłowego zabójczyni wykazało przytępienie umysłu wrodzone, wykluczające jej poczytalność.
Dwa pierwsze przypadki są o tyle niezwykłe, że sprawcami czynu są dzieci, a ofiarami rodzice. Przypadki te nie zaliczają się do grupy t. zw. morderstw rodzinnych[1], te bowiem obejmują tylko przypadki rozmyślnego zabicia przez jednego z rodziców dzieci własnych i ewentualnie także drugiego z rodziców.[2] Gdy w morderstwach rodzinnych, o ile sprawcami ich są osoby umysłowo zdrowe, motywem czynu zwykle bywa krytyczne położenie materjalne całej rodziny tak, że sprawca, zabijając dzieci swe i drugiego małżonka, pragnie ich uwolnić od ciężaru życia, poczem zwykle popełnia samobójstwo lub przynajmniej usiłuje, względnie zamierza je popełnić, to dwa pierwsze przypadki przedstawiają zbrodnię potworniejszą od kainizmu. Zarazem i motyw, skłaniający do czynu nie posiada w sobie nawet źdźbła altruizmu, bo nie chodzi tu sprawcom o wyswobodzenie swych rodziców (ojca w pierwszym a matki w drugim wypadku) przez śmierć z krytycznego położenia a tylko o pozbycie się ich dla swej korzyści własnej. Potworność czynu, złagodzoną w drugim przypadku usprawiedliwionym brakiem możności przywiązania się córki do swej matki, może wyjaśnić tylko upadek etyczny, wywołany u ludności przez czasy wojenne, w których krew staje się tańszą od wina. Z punktu widzenia sądowo-lekarskiego budzą takie przypadki zawsze wątpliwość co do stanu umysłowego ich autorów, choć jak to słusznie zaznaczył Holtzendorff[3], „im czyn bardziej nieludzki, tem więcej opinja publiczna życzy sobie, idąc w ślad za instynktem lęku, aby sprawców uznano za poczytalnych w celu ich skazania“.
W pięciu dalszych przypadkach widzimy mężobójstwo, a więc morderstwo o wiele częstsze i pozbawione tej grozy, jaka odznaczała dwa pierwsze zdarzenia. We wszystkich tych pięciu przypadkach jedynym lub conajmniej głównym sprawcą czynu jest kobieta, a ofiarą jej mąż. W pierwszym z nich są motywem czynu nienawistne stosunki małżeńskie, które skłoniły snać nieagresywnego małżonka do opuszczenia domu swej żony; w ostatnim nadmierna różnica wieku (54 lat różnicy) i znęcanie się starca-męża nad młodocianą żoną stanowiły dostateczny motyw dla zbrodni, która była niejako odruchem samozachowawczym osoby młodej i umysłowo znacznie przytępionej. O ile zatem w dwóch tych przypadkach motyw czynu z ludzkiego punktu widzenia daje się jeszcze wytłumaczyć, tj. łagodniej ocenić, o tyle w trzech pozostałych przypadkach okazuje się motyw czynu na wskróś zbrodniczym. Podczas gdy mężowie są w niewoli lub na dalekiej obczyźnie oddają się ciężkiej pracy, aby polepszyć byt swej rodzinie, żony ich nawiązują wiarołomne stosunki i układają nieraz wspólnie ze swymi gachami plany podstępnego zgładzenia swych mężów-żywicieli za ich powrotem do domu. Wężowemu ich charakterowi odpowiada też najlepiej trucizna, o której tak trafnie powiada Słowacki: „w cukrowej masce zamaskowana złość; możnaby przysiąc, że rzecz uczciwa“. Przypadki te zdarzały się dawniej sporadycznie, a powodem ich były wyjazdy mężczyzn za zarobkiem do Ameryki; wojna je pomnożyła, zabrała bowiem mężów żonom, oddając ich nieraz w długą niewolę. Znudzone oczekiwaniem daremnem powrotu mężów, żony umiały rychło sobie znaleść pocieszycieli. Walka ze zbrodniami tego pokroju winna być bezwzględną, inaczej rozsiałyby się tak gęsto jak chwast w bujnej glebie i zniszczyłyby podstawę społeczeństwa, rodzinę.




  1. Por. Strassmann: Über Familienmord, Vrtschr. f. g. M. 1908 T. 35 i Neuere Erfahrungen üb. Familienmord, tamże 1916.
  2. Por. Wetzel: Über Massenmörder. Berlin 1920. Str. 19.
  3. Die Psychologie des Mordes, Berlin 1875.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leon Wachholz.