Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
kościołów i dzielnic miasta leży w ruinach) uznanem jest za przewidziane w Apokalipsie i czekają, aż się roztworzy pod pałacem jezioro siarki.
Dwie kobiety, którym podusili się kochankowie w zgiełku ulicznym, wysypały na Imperatora garnek z popiołem.
B. TEOFANU: Megiery te uwięzić i spalić żywcem.
KUBIKULAR: Patryarcha wiedzie procesje z krzyżami, a za nim cały hieratikos katalogos; jak pełznąca gąsienica zostawiają jad swój na sercach wiernych Nikeforowi — i podgryzają liść sławy Bazileusa, stawiając go już w piekle niżej Judasza, za to, że nie pozwolił zapisywać ziem Trójcy świętej i skłania klasztory ku ubóstwu.
B. TEOFANU: (zamyślona) „Kto ręką wyrwie z jam życia, już ma ją przegryzioną“.
KUBIKULAR: Patryarsze doniesiono, że dał ślub nieprawy Bazileusowi i Tobie, Władczyni, a to, że komnaty Twej sypialnej nie przekroczył Bazileus — uznanem jest za heterodoxję manichejczyków, którzy chcą wstrzemięźliwością i postami uwolnić promień niebiański, zawarty w materji.
B. TEOFANU: Kończ —
KUBIKULAR: Władczyni, oto znak Isztar chaldejskiej — byłem w świątyni, gdzie Twoja Przesławność odprawiałaś wielkie zaklęcia, wzywając Złego Myśliciela.
(Teofanu ujarzmia go wzrokiem).
Wprowadziłem wojowników, przebranych za kobiety, do gyneceum — ukryłem ich w kryjówkach ściennych.
B. TEOFANU: Więc ten nieznany mi śmiałek, co nocą przepływał morze —
KUBIKULAR: to był za każdym razem ktoś inny — —
B. TEOFANU: Kłamiesz!