Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
sem: „w ruinach Bizancjum, na ołtarzu świętej Mądrości wzniesiona Teofanu — zorza nowej Chuci —“.
Widocznie ktoś chce spełnić, czego ja nie potrafiłem.
B. TEOFANU: Byłoby lepiej dla ginącego bizantyjskiego świata, gdyby morze przyjęło tę moją ofiarę i okryło swemi głębiami.
Tak więc, rzucony los, gwiazdy zaćmiły się — i w mroku błysnęła Twoja głowa!
B. NIKEFOR: Niech będzie uwielbiona wola tej konieczności, która gasi nam duszę!
B. TEOFANU: Zwalczając Wschód, uczyniłeś się sam mędrcem Wschodu?
B. NIKEFOR: Zaiste, poznałem przepaście, mogiły i milczenie mogił.
B. TEOFANU: Nie mówmy aż do dna!
B. NIKEFOR: Nie mówmy aż do chwili, gdy ziemia ta będzie już doliną zagubionych.
B. TEOFANU: Lękasz się spojrzeć w zwierciadło, aby nie ujrzeć Meduzy i nie skamienieć?!
B. NIKEFOR: Widzę twarz Meduzy i biorę ją za moją tarczę.
B. TEOFANU: Ty męczenniku, załóż kamień węgielny pod królestwo nieśmiertelne! Ty jeden z licznych synów Bożych, władaj duszami — ja na czarnym okręcie wypłynę — nikt ze mną! morze i mrok...
B. NIKEFOR: Grzechem staje się wola, która nie wychodzi ze Złotego Pałacu marzeń. W nadmorskim parku na falach kołysze się czarny okręt — jego napis jest: Saga północna. Ona Cię wzywa — idź — i nie wracaj!
B. TEOFANU: Tam wypłynę — w te noce nad bezbrzeżnym oceanem, gdzie kołyszą się w melodji fal góry