Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Tam leży Herakliusz — o czynach Aleksandra Macedońskiego — krótki meteor nad światem gnijącym.
Każdy grób z marmuru rzadkiego nie do znalezienia — ten oto grobowiec zmarłego ninie — wykopany w czeluściach Bitynii ma rysunek plamisty, naśladujący krew i siatką płuc ludzkich.
NORMAN: Wolałbym tą sieć rozerznąć mieczem i rybą duszy wypuścić w morze mroków.
KALOCYR: Nieźle wyraziłeś to jak na barbarzyńcę. Tu patryarcha Ignacy, syn Bazileusa — przez dni piętnaście był żywcem w sarkofagu pogrzebany — obarczono go łańcuchem — nie dano mu jeść ani spać — i wtedy mógł rozsądzić, że więcej jest wart żywy pies, aniżeli cesarz umarły.
NORMAN: (zapatrzony w Teofanu) „Widzisz dziewczę ten miecz ostry zaczarowany, który trzymam w dłoni: głowę odrąbać chcę od szyi —
jeśli nie poddasz się wyrokom Walhalli.
KALOCYR: (patrzy w niego przenikliwie) Co chcesz przez to powiedzieć?
NORMAN: Zwalimy jodły na górach — z każdego trzonu wyżłobimy łódź — i płynąc w borach prawiecznych tajemniczych po chełbiącej się powierzchni rzek — wpłyniemy na to wasze tęczujące morze — tak straszne od ilastej nafty podnoszącej się z dna wśród burzy — i tu zaśpiewamy wam pieśń zmierzchu bogów.

Hrymr ekr austan
hefisk lind fyrir
smysk iörmumgandr
i iötunmodi
ormr kmyr unir.