Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LIUTPRAND: Owszem, chcemy pokoju: przyjechałem po księżniczką, wiozą dary.
LEON: A za wiano chce Italji Twój landsgraf! muszą to być cenne dary?
LIUTPRAND: Skromne dary, lecz świadczące o gospodarności Niemców: materje ciepłe, naszywane paciorkami —
BAZYLI EUNUCH: Zmyliłeś adres, to dla starych wiedźm w Laponji!
LIUTPRAND: Przywiozłem też pekeflajsz, konfitury z marchwi i piwo, które bogowie giermańscy — — —
BAZYLI EUNUCH: Wzamian mój Kosmokrator każe posłać twemu komesowi dzikiego osła! i to jeśli komes twój zgodzi się cofnąć swoje hordy.
Pierwszy w Niemczech bądzie miał prawdziwego onagra.
(Śmieją sią).
X. OLGA: Z pustej głowy łatwo wylatuje wiatr śmiechu. Pokazujecie barbarzyńcom arabskim relikwie, a dla zaimponowania nam wzięto z kościołów św. Zofji, z 12 Apostołów, ze św. Sergja i Bachusa, oraz z Nowej Matki Boskiej złote i srebrne łańcuchy, kandelabry i świeczniki.
BAZYLI EUNUCH: Czegóż to, matuszka, tak się na nas sierdzi i trzyma z Nemetsoj przeciw nam?
X. OLGA: Znam wasze piękne słówka... Grzegorzowi, memu duchownemu, mieliście bezczelność dać pięć miliarezów, mnie kilkanaście dukatów, ze mną nigdy Bazilissa nie raczy rozmawiać, tylko daje mi towarzystwo patrycjuszek — — albo i zwykłe żołnierki!! Na przyjęciu lada prepozites naszepce mi do ucha jakieś obietnice i wydmucha mi dynie na brzozach — a ja za to mam nawracać całą Ruś na wasz obrządek?
BAZYLI EUNUCH: Matuszka, nie wstrzymałaś Igora, męża swego, ani Światosława od napadów — za cóż mamy Cię wielmożyć!
X. OLGA: Zaco? a braterstwo religii to nic?
BAZYLI EUNUCH: No, miej za wygraną, że pierwsza z twego narodu pójdziesz do nieba...
X. OLGA: Nad tem jeszcze dobrze się namyślę, nim z tobą się tam zechcę spotkać!
BAZYLI EUNUCH: Ale, ale, matuszka — — obiecałaś ty jeszcze