Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
zeszłemu Monarsze przysłać bogate dary: niewolników, wosku, futer i wojska na pomoc — —
w kancelarjach o to się bardzo upominają!
X. OLGA: Kiedy ty poczekasz i twój Bazileus razem ze swą kancelarią tyle czasu na mej rzece Poczajnie, ile ja stałam u Ciebie w porcie Cargradzkim, to Ci dam obiecane i jeszcze dodam trzy gołębice z siarkowymi pakułami u ogona — takiemi gołębicami zapaliłam całe miasto Drewlanów!
BAZYLI EUNUCH: Mściwa jesteś skandynawska amazonko!...
LIUTPRAND: Piję Twe zdrowie: jesteś mądra, Archontisso ruska, jakbyś była conajmniej pfalcgrafinią (czka) Aaakwizgrańską...
LIUTPRAND: Ha, przeklęte wino — w gardle od niego zasycha — dajcie więcej.
WIELKI EUNUCH: Posłowie Bulgarji!
(Wchodzą: Died i 12 strojników jako posłowie).
LIUTPRAND: Niechrzczeńcy! z łańcuchem miedzianym zamiast pasa — brudni — z włosami urżniętymi, jak u dzikich Węgrów!
BUŁGARSCY POSŁOWIE: Hospodynie — ulituj się nas!
B. NIKEFOR: Mówcie!
BUŁGARSCY POSŁOWIE: Światosław, kniaź Rossów, zasiadłszy w Kijowie — przeszedł Dunaj, wymordował nasze miasta i wsie, wbił na pal tysiące niewinnych dla samej rozkoszy męczenia — wzniósł szubienice. Wilki z północy, zwabieni jak do ścierwa — daruj Kosmokratorze, blaskiem Twej złotej Bizancjum —
KRZYK GOŚCI: Miasto strzeżone przez świętą Mądrość i świętą Czystość — płaszczem swym okrywa je Theotokos zniszczony będzie ten, kto śmiał wznieść wzrok piekielny —
B. NIKEFOR: Już raz flotę Igora z wielu tysięcmi ludzi