Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
B. TEOFANU: To jest przynajmniej jasne, lecz nie wiem, czy pomagał ci w tem Paraklet?
Masz zawsze umiejętność być na wierzchu, Choerina.
PATRYARCHA: Bardzo piękne są te myśli, o Bazilisso? ja bo nie rozumiem ich, ale jest tam coś — jest tam coś...
B. TEOFANU: A Ty Melodosie, który pono się stałeś alchemikiem i przyrodoznawcą?
MELODOS: Życie ludzkie jest wydzielaniem złota. Mogiła jest putrefakcją, gdzie dusza przebywa sublimację. To co oczyszcza złoto, uzdrawia ciało. Jad jest względny, zabija zdrowego, leczy chorych.
Poznaj mnie w dziełach: Apokalipsa chemii, Rydwan tryumfalny Antymonu, Wielki kamień prastarych mędrców, Ostatni Testament.
B. TEOFANU: Powiedz mi pocichu coś naprawdę!
MELODOS: Poznałem bizmut, czystą rtęć, cynk, cukier ołowiany, złoto wybuchowe, żelazny kobalt — i miłość!
B. TEOFANU: Poznawać i Ja będę bliżej cuda przyrody, kiedy zakończę szczęśliwie uświęcenie 40 bram.
WIELKI EUNUCH: Posłowie Światosława!
B. NIKEFOR: Niech mówią!
(Występuje wysoki, okuty w żelazo Skandynaw z hełmem, z przyłbicą spuszczoną, migocą tylko oczy. Za nim kilku dzikich barbarów).
B. NIKEFOR: Kto jesteście?
NORMAN: Jesteśmy nie nędzni rzemieślnicy, żyjący z pracy swych rąk, lecz szlachetni wojownicy, chciwi przelewania krwi. Jestem król Warangii. Imię moje Swenold. Mówi nasz wódz Tobie, Nikeforze: Nasze namioty są pod murami Konstantynopola. Otoczyliśmy stolicę głębokim