Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Ten mały eunuch jest jasnowidzący, wszystko wie. Jeśli go pogłaskam, może mi powie, gdzie jest teraz Nikefor?
(gładzi go po włosach)
Dziecię, chciałbym Bazileusowi zanieść wieść dobrą — czy już jest za miastem? lub w której części kraju — i co robi?
MAŁY EUNUCH: Władca śpi cicho.
J. CYMISCHES: Nieprawda!
MAŁY EUNUCH: Tam w kącie legł Władca sprawiedliwy, nie czyńcie mu nic złego. Jutro musi wstać.
J. CYMISCHES: (do spiskowych) Tam!
BALANTES: Śmieć tyranowi!
B. NIKEFOR: (budząc się z omdlenia) To jeszcze nie świt?
(Balantes uderza go mieczem)
O Theotokos, przyjdź mi na pomoc!
(Teofanu zrywa się i uderza w dzwon alarmowy. Straszliwy daleki dźwięk gonga. Spiskowi odskakują — gdyż Teofanu cienkim długim mieczem dobytym z za sukni, tworzy krąg dokoła B. Nikefora).
B. TEOFANU: (do Nikefora) Ty umierasz? to nie od tej marnej rany mieczem! Ty masz zmienioną aż do potworności myśl Twego ducha!
Nie patrz tak we mnie — oczy Twe ropą krwawą zakrywają się —
ja ocieram je — z krwawych łez... ja Mroczna Weronika.
Nikeforze — jedyny człowieku na Ziemi, przed którym modlę się w otchłani mego mrożącego piekła:
jam niewinna przed Tobą...
Zabijałam w obronie Twej własnoręcznie, nie używając straży ani katów!