Przejdź do zawartości

Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

By módz przemówić do publiczności nietylko polskiej, zmuszony jestem prosić pomocy artystycznej tłómaczy; świetnie to już wykonał poeta T. Nalepiński, tłómacząc część na rosyjski; wyraził gotowość mi to na francuski przełożyć poeta syryjczyk — Wincenty Brzozowski, zaś na niemiecki, Czcigodna tłómaczka X. Kalinki, Profesorowa Marja Dohrn z Neapolu.
Niech dzieje się teraz, jako Nike Burzana chce.
Może tę Wizję zasłonią znowu chmury milczeń, lub odpowie mi grad napaści za to, iż biorę obcy temat, że pozuję na Maga, że piszę niezrozumiale — („vox populi“ odczułem istotnie czasem, jako „nux vomica“).

Wertujących prawdę historyczną odsyłam do dzieł Diehla, Schlumbergera, Rambaud, Wasiljewa, Stasiulewicza, Sołowjowa, Bielajewa, Gfrörera, Liutpranda, Krumbachera, kardynała Pitry, Almutenabbiego, Konstantyna Porfyrogenety i innych, przedewszystkiem zaś do życia i mozajek Wschodu.
Lecz proszę, by nie znajdując u mnie Werony nad morzem, nie sądzili, iż wystawiłem gmach tylko Sciencyi. O głębiny ducha ludzkiego, o tajemnicę Jaźni, przejawiającej się w tych świetnych Apokaliptycznych czasach Bizancjum na szczytach jego potęgi, walczę przedewszystkiem, teraz jak i zawsze. Bazilissę Teofanu, poniżoną przez historję do roli wulgarnej pani Steinheil, wyniosłem na wyżyny, raz z powodu własnych kombinacyj historycznych, powtóre tym prawem, które czyni z Poety Mahatmę światów, zamkniętych w kopule jasnowidzącego nieba!
Postacie Światosława i X. Olgi, drogich narodowi rosyjskiemu, malowałem z surowym realizmem i absolutną prawdą dziejową.